środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 25



Rozdział 25
Następny dzień oczami Ewy
Obudziłam się o 6:30 ponieważ Niko płakał. Poszłam do niego , nakarmiłam go i zmieniłam mu pieluszkę. Z wyglądu zewnętrznego bardziej przypominał Marco niż mnie. Tylko miał moje oczka. Patrzył na mnie i uśmiechał się. Ponosiłam go trochę i poszłam z nim do salonu. Według mnie nie było nic trudnego w opiekowaniu się takim małym szkrabem. Ok godz. 10:30 usłyszałam z dołu, że Marco już wstał. Po chodzie jaki usłyszałam zorientowałam się, że poszedł do pokoju Niko zapewne aby sprawdzić co robi mały. Potem udał się do łazienki, i po 30 min. zszedł na dół. Najpierw przywitał się ze mną długim całusem, a potem Niko pocałował w czoło. Wszedł do kuchni i coś tam pichcił to on był mistrzem kuchni w tym domu. Ja siedziałam w salonie z Niko. Po kilkunastu min. Marco zawołał:
- Kochanie chodź na śniadanie.-
- Już idziemy kochanie.- po śniadaniu poszliśmy na trening. Ja siedziałam na ławce rezerwowych, a koło mnie stało nosidełko z Niko. Chłopacy o dziwo nie wygłupiali się tylko normalnie ćwiczyli. Czasami usiadł ze mną trener i robił śmieszne miny w stronę mojego synka. Razem z Marco żartowaliśmy, że Niko będzie miał więcej dziadków. Ponieważ trzeba doliczyć dziadków Kloppów. Po 2 godz. trening się skończył i Marco podszedł do nas, i wyjął Niko z nosidełka. Zaczął z małym chodzić po murawie i tłumaczyć mu co do czego służy. Wyobraźcie sobie Marco Reusa bez koszulki z miesięcznym niemowlakiem na rękach. Nie mogłam oderwać od niego wzorku. Nagle koło siebie usłyszałam głos:
- Pasujecie do siebie?- podskoczyłam na krześle i odwróciłam się. Koło mnie siedziała żona Roberta – Anna. Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam:
- Tak myślisz?-
- Tak. Wszyscy Cię tutaj lubią, a Robert bardzo dużo o tobie mówi szczerze zaczęłam być zazdrosna, ale kiedy powiedział, że jesteś narzeczoną Marco postanowiłam Cię poznać. Bo nie zdarzyło się bardzo dawno aby jakaś dziewczyna zwróciła w głowie naszej lamie.
-
 - Miał aż taką awersję do dziewczyn?-
- Po zerwaniu z Carolyn nie mógł dojść do siebie. Martwiliśmy się o niego. Ale gdy poznał ciebie zmienił się. Znowu się uśmiecha.-
- To miłe co mówisz.-
- Masz czas dzisiaj po południu tak gdzieś koło 18:30?-
- Raczej chyba się nie uda bo mam badania i z małym idziemy do szczepienia. Może w sobotę po meczu gdzieś wyjdziemy?-
- Jasne.-
- Ja na razie siedzę w domu bo Niko jest jeszcze za mały na chodzenie na mecz, więc jak chcesz możesz wpaść do nas.-
 - Jeśli to nie będzie problem to jasne.-
- To do soboty.-
- Trzymaj się Ewcia.-


4 komentarze:

  1. Dopiero co znalazłam twojego bloga i od razu się w nim zakochałam <3
    Piszesz genialnie :)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D
    W wolnej chwili zapraszam do siebie : http://koszmarwniebo.blogspot.com/
    Mile widziana twoja opinia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam twoje blogi bardzo mi się podobają.
    Mam nadzieję, że będę miała stałą czytelniczkę i będziesz czasami pozostawiać po sobie ślady w postaci komów. Następny dzisiaj lub jutro. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Dodałam komentarz do 'małe pytanko '

      Usuń
    2. Zauwarzyłam zapraszam również na bloga o Mario.

      Usuń