niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 21



1,5 miesiąca później oczami Marco

Za dwie godz. biorą Ewę na salę porodową aby wywołać poród. Mam nadzieję, że uda jej się. Z tego co mi powiedział lekarz to Niko musi po urodzeniu leżeć przez jakiś czas w inkubatorze. To już 6 miesiąc ciąży, więc Niko może się już urodzić. Moja ukochana powiedziała mi, że chciałaby abym był z nią. Ewa musi rodzić naturalnie ponieważ gdy Niko będzie przychodził na świat ona będzie dostawała chemię. W zeszłym tygodniu przyjechał Mario z Ann. Mój przyjaciel nie chciał aby jego ciężarna narzeczona leciała, ale ona się uparła, że Ewa to jej przyjaciółka i są ze mną od tygodnia. Cały czas jestem w kontakcie z moimi rodzicami. Gdy mama dowiedziała się, że będzie babcią płakała ze szczęścia. Również trener jak i Borussen są w pełnej gotowości.

6 godzin później oczami Marco
Już po wszystkim Niko jest już na świecie. Jest śliczny. Ewa bardzo się męczyła podczas porodu. Chciałem aby tak nie cierpiała, ale nie dało się. Gdy wziąłem Niko na ręce wszystko widziałem na różowo. To było piękne. Mój synek płakał bardzo głośno lekarz powiedział, że to dobry znak. Mały popatrzył się na mnie i zobaczyłem kolor jego oczu. Miał oczka po mamie, a włosy po tacie. Następnie włożyła położna go do inkubatora. Jeśli chodzi o Ewę było z nią bardzo źle. Ledwo oddychała. Miała na twarzy maskę tlenową. W pewnym momencie powiedziała do mnie:
- Kochanie opiekuj się nim.- i zasnęła od razu doskoczył do niej jej lekarz, a mi kazali wyjść. Na korytarzu zauważyłem Mario i Ann. Mario zapytał:
- I co z nią?-
- Nie wiem powiedziała tylko „Kochanie opiekuj się nim.” I zamknęła oczy ale nie słyszałem dźwięku aparatury.-
- A jak Niko?-
- Jest śliczny. Mam tutaj jego zdjęcie.- i pokazałem przyjacielowi. Nagle z Sali wyszedł lekarz i powiedział do mnie:
- Ewa jest w śpiączce. Będziemy kontynuować terapię i dokonamy przeszczepu. Jeśli chodzi o pana syna wszystko jest ok. z tego powodu, że to wcześniak będzie go pan mógł stąd zabrać za 3 tygodnie. Podejrzewam, że Ewa z tego wyjdzie to silna dziewczyna, a teraz ma dla kogo walczyć.- wróciłem do Mario i powiedziałem mu co z Ewą. Mario i Ann uważali tak samo jak lekarz. Postanowiłem zabrać ich i pokazać im mojego synka w inkubatorze. Poszliśmy na oddział noworodkowy i weszliśmy do jednaj z sal. Oczywiście musieliśmy ubrać te papierowe fartuchy i foliowe kapcie aby nie zarazić niczym maluchów. Szukałem inkubatora z moim synkiem i po 2 min. znalazłem leżał w środku z wenflonem w główce i spał. Mario z Ann rozpływali się jaki to on jest piękny. Teraz było bardziej widać jego rysy. Miał zaskakująco długie włosy jak na noworodka. Miały kolor jasnego blondu. Zrobiłem mu zdjęcie i ustawiłem sobie na tapetę. W pewnym momencie weszła pielęgniarka i powiedziała:
- O witam panie Reus, a pan już z pielgrzymką przy synku?- i uśmiechnęła się (mówiła do mnie po angielsku).
- Tak, mam nadzieję, że nie przeszkadzamy.-
- Jeżeli państwo nie będziecie krzyczeć to nie będziecie przeszkadzać. Z tego co mi lekarz prowadzący mówił to pański syn jest zdrów jak koń. W przyszłym tygodniu będzie go można wyjąć z inkubatora, ale musi zostać w szpitalu. Jeszcze najmniej 2 tygodnie. Wiem, że jest pan zdziwiony, że wiem jak ma się stan pańskiego syna, ale jestem tutaj dyżurną i wiem o stanie zdrowia każdego dziecka.-
- Aha rozumiem. Możemy tutaj jeszcze posiedzieć?-
- Oczywiście zaraz przyniosę krzesło dla panów.- po chwili przyszła z dwoma krzesłami. Wcześniej Ann siedziała na krześle i miała, że tak powiem najlepszy widok na twarz Niko. Teraz ja i mój przyjaciel przyglądaliśmy się mu z zaciekawieniem. W pewnym momencie odezwała się Ann:
- Chciałabym urodzić tutaj w Polsce. Zobaczcie chłopaki jakie tutaj mają przytulne sale i wykwalifikowany personel.- Mario jej odpowiedział:
- A gdzie chcesz mieszkać po porodzie?-
- Fakt nie pomyślałam.-a ja na to:
- Możecie mieszkać u Ewki co to za problem dokupi się jedno łóżeczko i po problemie.- Mario odpowiedział:
- No to sam wracam do Dortmundu. Polecę samolotem zapakuję trochę rzeczy do auta i przyjadę tutaj dobrze?- Ann odpowiedziała:
- Dobrze skarbie.-
- To pojadę jutro zwolnię się u trenera i po kłopocie.-
- Ale już jutro?-
- Najlepiej będzie.-
- To idźcie do domu, a ja tutaj jeszcze zostanę.- i podałem im klucze. Sam siedziałem do późnej godziny przy Niko. Potem jeszcze poszedłem sprawdzić jak z Ewą, ale u niej bez zmian. Ok 23:30 wróciłem do domu Ewki i poszedłem w kimę. Następnego dnia jak wstałem Mario już nie było. Sprawdziłem telefon czy aby do mnie ze szpitala nie dzwonili. Zero połączeń, poszedłem do kuchni i zrobiłem dla siebie i dla Ann śniadanie. Potem koło 12:30 poszliśmy do tutejszego klepu meblowego i robiliśmy zakupy dla małego Goetze. Wróciliśmy do mieszkania z zakupami, a następnie poszliśmy do szpitala.  

2 komentarze:

  1. O boże ! ;o jak ja się wystraszyłam jak Ewa powiedziała "kochanie opiekuj się nim" normalnie zawał ;o mam nadzieje że Ewa wyzdrowieje i stworzą z Marco i Nico taką sweet rodzinkę ! ;) PS: fajnie by było gdyby Nico miał siostrzyczkę ;D
    Pozdrawiam i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za koma. Bardzo ważny jest dla mnie ten blog i cieszę się kiedy widzę na nim komentarz. Do do twojej prośby to się zastanowię. Mam napisane na brudno kilka rozdziałów do przodu. W najbliższych rozdziałach wszystko się okaże, powinny ci się spodobać. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń