niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 12

Oczami Ewy

Po ok 3 godz. zwijaliśmy się już do domu. Muszę przyznać, że to była najlepsza randka na jakiej byłam. Mam nadzieję, że to nie jest moja ostatnia randka z Marco. Jak tylko myślę, że za 2 miesiące muszę wracać do Polski od razu odechciewa mi się żyć. Ale może nie będzie tak źle jak si wydaje.

Oczami Marco

WOW ta dziewczyna jest niesamowita.Gdybym mógł spędzałbym z nią każdą wolną chwilę. Przy niej ciągle się uśmiecham i nie muszę nikogo udawać. Lubimy te same filmy, tych samych aktorów no niestety nie zgadzamy się co do muzyki. Ona lubi Linkin Park, a ja Justina Biebera. Ewa powiedziała, że słucha go tylko wtedy gdy go zremixuje na specjalnym programie. Odwiozłem mojego anioła do "jej" domu na pożegnanie baardzo namiętnie mnie pocałowała, wyszła z mojego samochodu i weszła bezpiecznie do domu.

Oczami Ewy

Gdy weszłam do domu zastała niecodzienny widok. Mianowicie wszędzie były płatki róż, w tle leciała nastrojowa muzyka,a na stole było niedokończone jedzenie.
Poszłam na górę i chciałam iść do swojego pokoju. Lecz nagle usłyszałam dziwne dźwięki. Obstawiałam, że Mario zrobił kolację dla Ann, a że mnie jeszcze nie było "deser" postanowili zjeść w sypialni. W takich momentach żałuję, że Mario nie mieszka w Monachium. Wiedziałam, że tej nocy nie zasnę ponieważ Mario ma bardzo cienkie ściany. Postanowiłam zwalić się na głowę mojemu przyjacielowi (a może ten chłopak jest kimś więcej niż przyjacielem). Spakowałam do plecaka pidżamę, żel pod prysznic, szczoteczkę i kapcie. Następnie przebrałam się i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki na uszy i podążałam w kierunku domu Reusa. Doszłam po ok 10 min. i zadzwoniłam do drzwi. Usłyszałam wewnątrz jakąś kłótnię nie miałam pojęcia o co chodzi. Postanowiłam wejść do środka.


Oczami Marco


Wróciłem z randki z Ewą i wziąłem prysznic. Zszedłem na dół i zacząłem robić kolację. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zarzuciłem koszulkę i jakieś dresy i poszedłem otworzyć. Za drzwiami zobaczyłem moją BYŁĄ dziewczynę Caroline. Myślałem, że mnie szlag trafi. Dziewczyna chciała tego co zawsze gdy mnie nachodziła. Czyli tego abym do niej wrócił. Powiedziałem jej:
- Możesz już stąd wyjść. Mam dziewczynę nie dociera to do ciebie?!-
-  Jakoś jej tu nie widzę, gdzie ona jest czyżbyś znowu mnie okłamał?-
- Nie mieszka NA RAZIE ze mną.-
- Tak więc możemy sobie zagospodarować czas.- i zaczęła do mnie podchodzić, wiedziałem że nie mogę do tego dopuścić. Nagle zobaczyłem za Caroline, Ewę. Normalnie kamień z serca. Podszedłem do niej i namiętnie pocałowałem. Dziewczyna była trochę zdziwiona moim gestem, lecz oddała pocałunek. Powiedziałem do niej:
- Cześć kochanie wspaniale, że przyszłaś. O czyli jednak przyjęłaś moją propozycję?- i mrugnąłem do niej. Co jak co ale Ewka jest bardzo bystra od razu zrozumiała o co chodzi. Postanowiła mi pomóc:
- Tak kochanie tak bardzo mnie namawiałeś i miałeś takie mocne argumenty, że nie mogłam odmówić i jak obiecałam jestem.- Caroline nie słuchała tylko minęła nas i wyszła trzaskając drzwiami. Spojrzałem na Ewę z wdzięcznością w oczach i powiedziałem:
- Dziękuję Ci.-
- Nie masz za co KOCHANIE.- i się uśmiechnęła
- Oj będziesz mi to wypominała?-
A co nie mogę do ciebie mówić kochanie?-
- Ty możesz.-
- Gdzie więc leży problem?-
- Nie wiem czy ty chcesz to słyszeć z moich ust.- a ona powiedziała coś co mnie na maxa zdziwiło ale pozytywnie:
- Oj zamknij się Reus i mnie pocałuj.-

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 11

Oczami Ewy

Po ok 15 minutowej lekcji zaczęliśmy się wspinać. Cóż nie skromnie mówiąc byłam nieco lepsza od Marco. Skałka na którą się wspinaliśmy miała ok 50m wysokości. Było naprawdę super. Byłam o dwie długości ciała przed Marco i byłam happy z powodu wygranej w naszym małym wyścigu. Potem zeszliśmy na sam dół, podziękowaliśmy instruktorom za pomoc i ruszyliśmy do samochodu. W pewnym momencie Marco zawiązał mi coś na oczach okazało się, że to jakaś apaszka. Szepnął mi do ucha:
- Ufasz mi?- a mi normalnie nogi zmiękły miał taki hipnotyzujący głos
- Zawiązałeś mi coś na oczach, więc nie mam wyjścia?- i zaczęłam się śmiać, a on do mnie z wyrzutem w głosie:
- Halo, ja tu próbuję być romantyczny, a ty takie coś.-
- Oj Lamo już się nie fochaj.- ale ten nic się nie odzywał zdjęłam na chwilę apaszkę, odwróciłam się i zobaczyłam blondyna który stał do mnie tyłem. Stanęłam przed nim, ale ten usilnie unikał mojego wzroku. Powiedziałam do niego:
- Marco proszę popatrz na mnie.- nic, zero reakcji. Próbowałam więc dalej:
-
Marcinnho prooszę. Przepraszam no. Co mam zrobić żebyś zaszczycił mnie swoim spojrzeniem?- Reus nic nie powiedział tylko westchnął i wskazał palcem na swój policzek. Ale dalej się franca fochała pomyślałam sobie "Pogrywasz z ogniem panie Reus". Udawałam, że się nie przejęłam "żądaniami" blondyna po czym podeszłam do niego ujęłam jego twarz w dłonie i patrzyłam prosto w te jego oczy. Marco miał taką minę jakby właśnie ogłosili, że Borussia wygrała Ligę Mistrzów. Powoli, lecz stanowczo zmniejszałam dystans między naszymi twarzami i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Po chwili poczułam ręce blondyna w okolicy pasa, a sama zarzuciłam mu ręce na szyję. Jak ja dziękowałam Bogu za moje 175 cm wzrostu. Staliśmy bardzo blisko samochodu i nagle poczułam jak Marco plecami uderza lekko o tył samochodu. Nie miałam najmniejszej ochoty na oderwanie się od ust blondyna. Lecz kiedyś ta chwila musiała nadejść. Oderwałam się od blondyna i popatrzyłam mu prosto w oczy, a w uszach słyszałam nasze przyspieszone oddechy. W oczach Marco dostrzegłam dwie iskierki. Blondyn był chyba usatysfakcjonowany tym co się przed chwilą stało.


Oczami Marco

Czy to co się tutaj przed chwilą stało działo się naprawdę? Miałem wrażenie, że całowałem anioła to było super uczucie. Nie chciałem tego przerywać, lecz przed nami kolejna część wycieczki czyli piknik mam nadzieję, że się jej spodoba. Zawiązałem z powrotem opaskę na jej cudownych oczkach, wziąłem ją niepewnie za rękę i zaprowadziłem na polanę gdzie wszystko było przygotowane.

Oczami Ewy

Po kilku minutach doszliśmy do jakiejś polany. Był tam koc, koszyk 2 butelki wody, sok i... gitara. Pomyślałam sobie "Marco z gitarą byłby dla mnie parą." i w myślach zaczęłam się śmiać. Poszliśmy na koc i dopiero teraz zobaczyłam jaki jest na nim wzór. Oczywiście na samym środku koca było logo BVB. A jakże by inaczej. Usiedliśmy i Marco zaczął wyciągać różne smakołyki z koszyka. Po chwili na naszym kocu wylądowały borówki, truskawki, winogrona, pokrojony arbuz bez pestek (kurde, a miałam nadzieję, że postrzelamy sobie pestkami arbuza), pokrojone gruszki, kawałki jabłka, brzoskwinie na swoje szczęście Marco wyjął z koszyka jeszcze... bitą śmietanę właściwie to dwie. Wzięłam jedną truskawkę, dałam na nią nieco bitej śmietany i przyłożyłam do policzka Marco. Jego mina była bezcenna mieszanina rozbawienia, zdziwienia i wściekłości. Powiedział do mnie:
- No i co tym chciałaś osiągnąć?- spytał ze śmiechem
- Co chciałam przez to osiągnąć?-
- Yhmm.-
- Mianowicie to.- pocałowałam go w policzek usuwając ustami śmietanę. Marco się tylko wyszczerzył. Marco w tym swoim zestawie piknikowym miał również lodówkę podróżną skąd wyciągnął dwa małe schłodzone soki. Jeden podał mi, a sam położył się na kocu zamykając oczy. Chyba chciał się opalić, a ja oczywiście wpadałam na szatański pomysł. Sama postanowiłam się też trochę opalić. Marco w czasie gdy ja piłam swój soczek marchwiowy założył na oczy swoje czarne Ray-Bany, a ja zdjęłam bluzę i położyłam się obok niego. Nie skromnie mówiąc nie mam powodu by narzekać na swoją figurę. Leżałam tak na kocu przez parę minut i nagle usłyszałam, że Marco... chrapie. To mnie rowaliło ledwo powstrzymywałam śmiech. Wstałam odkręciłam jego ZIMNY soczek i wylałam nieco na jego białą koszulkę z Kaczorem Donaldem. Blondyn momentalnie się poderwał na równe nogi i swój wzrok skierował najpierw na plamę na koszulce a potem na mnie. Zmierzył mnie wzrokiem i zatrzymał wzrok na mojej prawej dłoni w której dzierżyłam soczek. Jego mina mówiła sama za siebie. Zaczęłam uciekać ile miałam pary w nogach. Za sobą usłyszałam:
- Ja Cię zaraz złapię.-
- Wątpię coś kiepsko z twoją kondycją.-
- Żebyś się nie zdziwiła.- po chwili poczułam jego ręce na biodrach w momencie Marco obrócił mnie w swoją stronę, popatrzył mi prosto w oczy i powiedział:
- Co masz na swoje usprawiedliwienie?- i wskazał na pomarańczową plamę na śnieżno białym t-shircie. Ja na to:
- No cóż na bluzce masz piękną plamę.-
- To też zauważyłem, a co masz mi do powiedzenia oprócz tego?-
- No z drugiej strony jesteś jeszcze słodszy.-
- Jaki?- 

- No słodszy. Wiem co mówię.- i oblizałam wargi patrząc Reusowi prosto w oczy. On jakby na chwilę się wyłączył. Ja do niego:
- Halo ziemia do Marco.-
- Radzę Ci uciekać.- popędziłam przed siebie, ale nagle o mały włos nie zaliczyłam bliskiego spotkania trzeciego stopnia z glebą wyścieloną zielonym dywanem. Okazało się, ze to Reus mnie złapał, a nie chcąc abym się wywróciła wywalił się razem ze mną. On leżał na trawie, a ja na nim. Po raz kolejny tego dnia pocałowaliśmy się, ale ten pocałunek różnił się kilkoma rzeczami od poprzedniego. Między innymi tym, że to blondyn pierwszy mnie pocałował i tym, że ten pocałunek był bardziej namiętny. Po krótkiej chwili wróciliśmy na koc w wpatrywaliśmy się w niebo. 

                                           
                                             ~***~
No cóż dzisiaj taki dłuższy ponieważ Meine Borussen wygrało ze Sttutgartem 3:2 i hat-tricka ustrzelił <3 MARCO REUS <3
Tutaj łapcie kilka fotek Marco z moim komentarzem
                                     W jedności Borussen zawsze siła.

           Wszyscy przeciwnicy BVB narzekają, że Reus rzadko

         łapie kontuzję. Czemu? Odpowiedź jest prosta. 
                                   Śmiech to zdrowie!!!
                             Sahin: Mordo ty moja najukochańsza!
                      Marco: Tak wiem wszyscy mnie kochacie,
                                      ale ja też was kocham.


piątek, 28 marca 2014

Rozdział 10

Oczami Marco

Gdy zobaczyłem Mario w tym jakże gustownym designie myślałem, że padnę. Ukłony dla Ewy za pomysłowość. Jeśli Mario "wyrzuci" ją z domu to ja ją chętnie przygarnę. Nie ma najmniejszego problemu, przynajmniej lepiej się poznamy. Ta dziewczyna robi na mnie za każdym razem gdy ją widzę niesamowite wrażenie. Nie inaczej było tym razem. Tylko trochę współczuję Mario bo jego image uwiecznili paparazzi największe hieny tego świata. Okazało się, ze farba którą ma Mario na włosach zejdzie mu dopiero za... 4 tygodnie. No to się chłopak załamie. Po całym zajściu postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i umówić się z Ewą. Mam nadziej,ę że się zgodzi. Od Mario wiem, że ta dziewczyna nie znosi wykwintnych restauracji, tylko np. fast-foody itp. doradził mi też aby na pierwszą randkę zabrać ja na jakiś aktywny wypoczynek. Miałem plan iście perfekcyjny. Już zmierzałem w stronę Ewy. I układałem formułkę którą jej "wygłoszę".

Oczami Ewy

Akcja z Mario była epicka. Wszyscy piłkarze byli pod wrażeniem, a zarząd miał taka polewkę, że masakra. Tylko biedny Mario będzie musiał chodzić w tych włosach przez miesiąc, ale może się przyzwyczai. Rozmawiałam z trenerem gdy ktoś za mną chrząknął. Odwróciłam się i zauważyłam Marco. Trener powiedział:
- To wy tu sobie pogadajcie,a ja idę do siebie.- Marco już miał coś powiedzieć ale... dostał nagłego ataku czkawki. Dla mnie to było urocze, ale dla niego chyba nie. Powiedział (z przerwami,ale powiedział)
- Ewa czy nie chciałbyś się ze mną umówić?- zapytał z widoczną nadzieją w głosie. Wyobraźcie sobie co ja czułam gdy on zadał to pytanie. Odpowiedziałam mu:
- A gdzie mielibyśmy iść?-
- A to niespodzianka.-
- Z chęcią gdzieś z tobą wyjdę. To jak się umawiamy?-
-Może jutro o 13:30 będę pod domem Mario,a i ubierz się na sportowo.-
- Dobrze to do zobaczenia i dałam mu całusa w policzek.-

Następnego dnia oczami Ewy

Na szczęście Mario nie wywalił mnie z domu. Zaczął się nawet z tego śmiać, ja zaczęłam szukać jakiś ubrań na wyjście z Marco. W końcu wybrałam odpowiedni zestaw. Była godzina 13:15. Ubrałam się i czekałam na blondyna. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi poszłam otworzyć i ujrzałam w nich mój ideał faceta. Marco pogadał chwilę z Mario i pojechaliśmy. Po ok 1,5 godz jazdy zatrzymaliśmy się pod ośrodkiem dla... wspinaczy górskich. Popatrzyłam na Marco i myślałam,że padnę. Uwielbiam uprawiać wspinaczkę, szczególnie na skałkach. Zanim podeszliśmy do instuktorów Marco dał mi w prezencie śliczny karabinek z moim imieniem. Uśmiechnęłam się i dałam mu całusa w policzek. I razem ruszyliśmy w stronę instruktorów.

środa, 26 marca 2014

Rozdział 9

Oczami Ewy

O tak dzisiaj jest ten dzień i to właśnie dzisiaj wychodzę ze szpitala. Obiera mnie Mario, a potem jedziemy do niego na przyjęcie niespodziankę. Tak taka z tego niespodzianka, że ja nie mogę no cóż jak Mario pociągnie się za język to gada, aż mu się jadaczka nie zamyka. A jeśli chodzi o mój plan to jest iście szatański będzie się Łatwopalny palił ze wstydy, a ja będę się smażyć w piekle. Dokładnie o 11:30 do mojej sali wszedł Łatwopalny. Wziął moją torbę i skierowaliśmy się do samochodu. On w kółko mi powtarzał, że mam udawać zdziwioną. Obiecałam mu to ale jeśli chodzi o zemstę to panie Mario szykuj pan sobie kwaterę na cmentarzu. Weszłam do domu Mario i usłyszałam "NIESPODZIANKA", a ja sobie pomyślałam "Taa spodziewana niespodzianka.WOW" ale muszę przyznać, że to robiło wrażenie. Była cała Borussia nawet i sztab. Byłam lekko mówiąc zszokowana. Piliśmy ile się dało, a na następny dzień chłopaki mieli trening o 6:30. Tak to maja sprawka poprosiłam Juergena aby zrobił wczesny trening. Na którym mam zamiar zrealizować swoją zemstę. Około 1:30 wszyscy już spali. Znaczy wszyscy oprócz mnie. Ja poszłam do łazienki Mario i wylałam jego płyn pod prysznic który zawsze bierze na trening i nalałam tam miodu. Jeśli chodzi o szampon to zamieniłam go na farbę do włosów w tym kolorze. No cóż pachnie i wygląda jak szampon Mario, no ale cóż mój braciszek się zdziwi. Zmyłam się do domu o 4:00, a na 5:00 miałam być na SIP-ie aby przygotować moją pracę i zobaczyć efekty.


Następny dzień oczami Ewy


Jestem już na SIP-ie wszystko przygotowane.. Właściwie wszystko ma się zacząć po treningu. Od 30 min chłopaki udają, że biegają, a Klopp czeka na mój prezencik. Chłopaki poszli się umyć, więc zemstę czas zacząć, więc ja w tym czasie wparowałam do szatni i ukradłam ciuchy Mario. Uchyliłam drzwi aby postawić na nich wiadro w którym znajdują czarno-żółte pierze. Już słyszę głos Mario:
- Ktoś mi coś zrobił z żelem.- a ja z trenerem pokładaliśmy się ze śmiechu. Oczywiście wszystko było dokładnie nagrywane. Gdy Mario się skapnął, że nie ma ciuchów wpadł w "furię" i  zaczął piszczeć jak dziewczyna. Wybiegł z szatni, a tam już czekał Zorc (tak on też był zamieszany w moją zemstę) i odwinął mu ręcznik w tym samym momencie kiedy na Mario leciały pierze. Po wszystkim Mario wyglądał jak taki żółto-czarny kogucik z różowym grzebieniem na głowie. Cóż widok bezcenny, a to wszystko widzieli fani i paparazzi. No cóż już widzę te nagłówki w Bildzie "Mario
Götze pokazał oddanie barwom klubowym i zrobił się na róż." albo "Już wiemy kto jest Dortmundzkim kogucikiem." lub "Nowy image Götze'go". Oczywiście WSZYSCY to uwiecznili. A Mario zrobił się taki czerwony, że to wszystko jeszcze lepiej wyglądało. Na szczęście pierz WSZYSTKO mu zakrywał. Na nieszczęście napalonych fanek, i na szczęście Mario. Oj będę miała przechlapane u Mario. Na moje szczęście Ann wie o wszystkim, więc może mnie ze swojego domu nie wywali.

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 8

Oczami Ewy

Przez te kilka dni zawsze ktoś z Borussen mnie odwiedzał. Najczęściej byli to Mario i Marco. Z Mario łączy mnie tzw. bratersko-siostrzana więź. Rozumiemy się bez słów, a nawet czasami kończymy za siebie zdania. Marco jak jest wtedy z nami mówi, że zaczyna się nas bać. Jeśli chodzi o moje kontakty z Marco i resztą Borussen to też jesteśmy przyjaciółmi, ale nie łączy mnie z nimi taka więź jak z Mario. Ostatnio mój brat (Mario) powiedział, że Lama (tak mówimy na Reusa, ale to chyba powszechna ksywka Marco) mu powiedział, że mu się podobam. Ja obróciłam wszystko w żart i udawałam, że nic nie wiem. Praktycznie nic mnie już nie boli. Tylko jak Mario dostanie głupawki i mnie strasznie rozśmiesz to czasami mnie żebra pobolewają, ale to nic wielkiego. Rozmawiałam ostatnio z Mario na temat tego gdzie można wynająć mieszkanie a ten na to:
- Ewa ty nie będziesz żadnego mieszkania wynajmować. Jako moja przyszywana siostra będziesz mieszkać ze mną.-
- Ale Mario!-
- Żadnego "ale Mario" Ja Super Mario mówię, że ze mną mieszkasz to ze mną mieszkasz.-
- Taaa Super Mario, a kto dał Ci taki przydomek?-
- Nikt...-
- No właśnie.-
- Ale taki napis mam na bokserkach od Ann i...-
- NIE KOŃCZ!!! Nie interesuje mnie twoje życie, że tak powiem łóżkowe, więc oszczędź mi szczegółów. Ale ja jak mieszkałam w Polsce to nadałam Ci inną ksywkę, ale nie będę o niej mówić bo się obrazisz.-
- Jeżeli to nie JUDASZ to dawaj.-
- No Dobra sam chciałeś. Mario Łatwopalny Götze.-
- Ale czemu łatwopalny?-
- Serio mam ci tłumaczyć?-
- Tak.-
- Bo jak w wyszukiwarce Google Grafika wpisywałeś Mario 
Götze to najczęściej albo najpierw wyskakiwały fotki twoje i Ann z jakiś wakacji chyba na Ibizie i tam zaliczyłeś taką małą wpadkę...-
- A już wiem o co chodzi. Ale łatwo łatwopalny?-
- Erotoman niezbyt pasowało.-

- Mam się już śmiać?-
- Nie możesz za chwilę.- ale Mario i tak wybuchł śmiechem. Po jakiś 30 min. do mojej sali wszedł Reus. Siedzieliśmy tak do 22:30 aż personel ich nie wygonił. Dowiedziałam się, że Mario opłacił mi rehabilitację. Gdy się o tym dowiedziałam to miałam ochotę go udusić, ale byłem wtedy jeszcze zbyt słaba, ale mam już plan zemsty. Oj to będzie wspaniałe. Już się nie mogę doczekać.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 7



- Ewa, mam do ciebie pytanie czy nie chciałabyś pracować jako główny grafik BVB?- mnie szczęka opadła. Okazało się że BVB ma mi opłacić i załatwić rehabilitację. To jest niemożliwe. Drużyna siedziała ze mną do 13:30 potem wzięli mnie na rezonans. Nieprzyjemne badanie, a potem wróciłam do Sali. Zastałam w niej tylko Marco, Mario i Łukasza. Pielęgniarka z pomocą chłopaków pomogła mi wejść na łóżko. Gadaliśmy jeszcze ok  2 godz. i w sali został Mario. Zaczął rozmowę:
- Ewcia chciałbym cię najszczerzej na świecie przeprosić za to co zrobiłem. Wiem ile dla ciebie znaczył ten mecz, a ja to wszystko zniszczyłem.- widziałam łzy w jego oczach. Było mu naprawdę przykro. Ja do niego:
- Mario spokojnie. Ja też mogłam patrzeć wtedy na boki, a nie myśleć wyłącznie o meczu. To też moja wina.-
- Nie w tym jest wyłącznie moja wina. Ty jesteś kibicem. Miałaś pełne prawo do tego aby być zdekoncentrowana. Gdy dowiedziałem się że możesz skończyć na wózku byłem załamany. Wiem że bardzo chciałaś się spotkać z BVB, a ja to wszystko przekreśliłem. Każdego dnia jak spałaś modliłem się o to abyś mogła chodzić i spełniać swoje marzenia. Mogę iść do więzienia bo w pełni na to zasłużyłem.-
- Mario dasz mi coś powiedzieć?-
- Tak, jasne.-
- Nie mam zamiaru wnosić oskarżenia na ciebie.-
- Czemu?-
- Jestem kibicem ty także pomyśl.- po 5 minutach Mario się odezwał:
- Jak mogę Ci się odwdzięczyć?-
- Bądź moim przyjacielem. Wiem że to pewnie obciach że tak wspaniały piłkarz i gwiazda Bundesligi przyjaźni się ze zwykłą dziewczyną. Zrozumiem jeśli odmówisz musisz dbać o image.-
- Moim marzeniem odkąd przeczytałem twój dziennik była przyjaźń z tobą. Naprawdę jesteś wspaniałą dziewczyną. Dziękuję.- po chwili wszedł lekarz i zadał mi kilka pytań np. czy leczę się na coś przewlekle. Ja na to:
- Tak. Mam białaczkę, częściowo wyeliminowaną padaczkę i ADHD.- Mario patrzył na mnie z niedowierzaniem. Gdy lekarz wyszedł powiedziałam do Mario:
- Mówiłam zastanów się czy chcesz się przyjaźnić z niepełnosprawnym człowiekiem, który łyka psychotropy na potęgę.-
- Ja nie wiedziałem. Nie zostawię cię z tym. Od jak dawna chorujesz?-
- Odkąd pamiętam. Jestem czarną owcą w rodzinie.-
- W naszej żółto-czarnej rodzinie będziesz wesołą pszczółką.-
- Ale Mario, przecież ty nie grasz w BVB.-
- W zimowym okienku transferowym wracam do BVB. Dzięki tobie uświadomiłem sobie czym tak naprawdę jest BVB.-
- Wow to naprawdę super wiadomość od razu czuję się lepiej.-
- Cieszę się.-

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 6



Oczami Marco   

Była 2:30 w nocy dzisiaj ja siedziałem z Ewą. Mówiłem jej co u mnie jak treningi i mecze. Powiedziałem do niej:
- Nie wiem czy mnie słyszysz, ale wiedz że niczego bardziej nie pragnę niż to aby móc zobaczyć twoje piękne oczy.- i…pocałowałem ją. Nie wiem co mnie napadło. Może to zadziała jak w królewnie śnieżce. Wyszedłem na chwilę po 5 kawę tej nocy. Wszedłem na salę, usiadłem na krzesełku obok jej łóżka i chwyciłem jej dłoń. Była jak zawsze ciepła. Gdy tak na nią patrzyłem miałem łzy w oczach powiedziałem do nie:
- Ewcia proszę obudź się ja, ja… kocham cię. Zrobię dosłownie wszystko tylko proszę obudź się.- i pocałowałem jej dłoń. Nagle poczułem że ściska lekko moją dłoń. Podniosłem wzrok i zobaczyłem że powoli otwiera oczy. Momentalnie nacisnąłem guziczek który daje znać w dyżurce że coś się dzieje. Po 30 sek. do sali wpadł lekarz z pielęgniarkami. Kazali mi wyjść z sali nie byłem pewien czy rzeczywiście się budzi, więc nie dzwoniłem do chłopaków.
 
Oczami Ewy
 

Otworzyłam ledwo oczy i zobaczyłam nad sobą jakieś twarze i bardzo jasne światło. Zapytałam ich:
- Co się stało? Gdzie ja jestem?- a lekarz na to:
- Spokojnie pani Ewo. Pamięta coś pani?-
- Tak szłam na mecz Borussi Dortmund vs Arsenal Londyn, i nagle poczułam uderzenie, a właśnie jaki był wynik?- lekarz serdecznie się zaśmiał i powiedział:
- Ma pani szczęście. Że przespała pani najgorsze. Cały czas ktoś przy pani był 24 na dobę i myślę że jeden z pani znajomych najpoprawniej odpowie na to pytanie. Mam poprosić żeby do pani przyszedł?-
- Tak.- byłam ciekawa kto to taki kto mi pomógł. Jak spałam miałam wrażenie że ktoś coś do mnie mówi. A zaraz przed pobudką ktoś powiedział że mnie kocha. Kto to był mój były chłopak czy kto? Nagle usłyszałam że ktoś puka do moich drzwi mówię proszę i całe szczęście że leżałam bo pewnie padłabym trupem. W drzwiach do mojej Sali stał sam… MARCO REUS. Patrzyłam na niego jak na UFO. On powiedział do mnie:
- Hej, Ewcia jak się czujesz?-
- Yyyy nawet, nawet. Sorka że zapomniałam języka w gębie, ale wiesz taki zaskok.-
- Domyślam się
.- o matko, ale on ma boski uśmiech. Usiadł koło mnie i patrzył mi prosto w oczy i opowiedział całą historię. Łącznie z tym że czytali mój dziennik. Jak mam być szczera to byłam trochę zła że czytali mój osobisty dziennik, ale tam była cała szczera prawda o mnie, więc poznali prawdziwą mnie czytając ten dziennik. Zapewne obejrzeli też zawartość pendriva. Nie dziwię się im. Powiedziałam do niego:
- I co jak weszliście w folder to ekran nie pękł.-
- Czemu miałby to zrobić?- blondyn mnie nie rozumiał
- No wiesz jak taka maszkara się na ekranie pojawia to trudno żeby nie pękła.-
- Co ty mówisz jesteś bardzo ładna nie zaprzeczaj.- i się zarumienił. Nie wierzę sam Marco Reus powiedział że jestem bardzo ładna i do tego się zarumienił, nie to się nie dzieje naprawdę. Gadaliśmy jeszcze 3 godz. i dopiero teraz zobaczyłam na zegar była 5 nad ranem. Masakra. On tu ze mną siedział. Zastanawiałam się co zrobić z Mario. Fakt potrącił mnie jadąc 100, ale ja mogłam patrzeć na drogę, a poza tym zaoferował pomoc, a po ostatnie to mój ulubiony piłkarz nie chcę aby miał nieprzyjemności. Podobno bardzo się przejął tym wypadkiem w nocy siedział tutaj na zmianę z Reusem. Nie chodziło mu o to że obawia się pozwy, ale naprawdę szczerze się przejął. Postanowiłam nie wnosić oskarżenia. Mam jednak nadzieję że w końcu zobaczę mecz BVB na żywo. O 7:30 Reus wrócił do domu. Ja zostałam sama, a tak mi się przynajmniej wydawało. Dokładnie o 8:35 do mojej sali ktoś zapukał. Tym ktosiem okazał się być… Łukasz Piszczek. Ja sobie myślę „No ja pierdole, pewnie zaraz wpadnie tutaj jeszcze Rober Lewandowski! Co to kurde moje urodziny?!” Łukasz nieśmiało podszedł do mojego łóżka i powiedział:

-
Cześć Ewa. Mam na imię Łukasz.-
- Nie musisz mi się przedstawiać. Doskonale wiem kim jesteś. Jak biodro?-
- A dziękuję dobrze. A co tam u ciebie?-
- Ehh jakoś leci. Ale tu są straszne nudy. Siedzę tu przytomna od jakichś 5 godzin i już mi się nudzi.-
- Znam to ja myślałem że jajko zniosę tam w Monachium jak miałem operacje.-
- Pamiętam twoje zdjęcia na fb.-
- Czyżbyś polubiła mój fanpage?-
- No chyba, wiem jestem świrnięta, ale mam tak od urodzenia.-
- Mi to się właśnie podoba że dziewczyna zna się na piłce.-
- Mnie właśnie za to nie lubili w liceum.-
- Żartujesz?-
- Nie, chłopaki z mojej szkoły nie znosili piłki.- gadałam z Piszczem ok 3 godz. po 11 przyszedł do mnie Marco z wielką siatką w której były: owoce, laptop, tablet i dużo słodyczy. A za nim szła cała Borussia. Mi normalnie gały na wierzch wyszły. Marco usiadł na krześle obok łóżka, a reszta drużyny stała wokół mojego łóżka. To był najlepszy dzień mojego życia. Od trenera Kloppa dostałam VIP-owskie  bilety na drugi mecz a Arsenalem. Niestety trener widział moje obrazki które zrobiłam po meczu z Napoli i powiedział…