środa, 30 lipca 2014

Epilog

Małżeństwo Reusów żyło spokojnie jak oboje sobie wymarzyli. Ich dzieci każdego dnia powodowały, że na ustach ich rodziców pojawiał się uśmiech od ucha do ucha. Cieszyli się każdym dniem spędzonym ze sobą lub z najbliższymi przyjaciółmi. Marco w wieku 33 lat skończył karierę piłkarską. Pożegnano go z wielką pompą. Był znany, jako „Legendarny Chłopak z Dortmundu”. Był wzorem dla swoich dzieci jak i innych młodych piłkarzy. Jego najlepszy przyjaciel Mario Goetze wraz ze swoją małżonką oraz dziećmi na stałe osiedlił się w Dortmundzie. Marco po zakończeniu kariery na długo nie mógł wytrzymać bez piłki, dlatego więc przyjął propozycję trenowania młodzików. Był pierwszym trenerem drużyny U12. Jego asystentem był Mario. A co z resztą Borussen? Trener Klopp nadal trenował pierwszy zespół. Zdobył większą sławę niż Guardiola, Murihnio oraz Fergusson razem wzięci. Borussia Dortmund stała się footballlową potęgą zdobywali wszystkie trofea jakie można było zdobyć. Signal Iduna Park stała się twierdzą nie do zdobycia. Drużynę U17 trenował Robert do spółki z Matsem. Pytanie pozostaje jedno czy sen Marco się spełnił? Oczywiście, że tak Marco był rozpoznawalny na świecie pod kilkoma względami: kochał swoją rodzinę i był w stanie poświęcić jej wszystko, był niesłychanie skromny, pozostał w Borussi do końca kariery mimo wielu smakowitych kontraktów z m.in. Barcelony, Realu Madryt czy PSG (paryscy szejkowie oferowali za niego 100 mln Euro), miał niesamowitą i niepowtarzalną technikę i szybkość. Były tylko 3 osoby które dorównywały mu techniką. Byli to jego synowie. Niko, Jan i Paweł. Jego królową do końca życia była tylko jedna kobieta mianowicie – Ewa. Kobieta, którą spotkał w tak niezwykłych okolicznościach zawładnęła sercem tego niesłychanie przystojnego chłopaka z Dortmundu. Doczekał się szkoły sportowej nazwaną jego imieniem i nazwiskiem. Razem z przyjaciółmi założył fundację wspierającą rozwój piłki nożnej i edukacji w krajach trzeciego świata. Kiedy zarówno on jak i jego dzieci i żona, która pracowała jako dyrektor ds. marketingu BVB mieli wakacje jeździli do Polski lub gdzieś gdzie świeciło słońce, które gościło zarówno w ich sercach i umysłach. Zmarł jako ponad 100 letni staruszek w swoim ciepłym łóżku przytulony do swojej ukochanej żony, która wydała ostatnie tchnienie równocześnie ze swoim ukochanym. Oboje zasnęli z uśmiechem na ustach spełnieni. Dowiedli, że miłość jest jak taran pokona każdą przeszkodę.       











    EWA REUS

            MARCO REUS

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 41 Ostatni

Narrator jakiś czas później

To dzisiaj jest ten dzień zarówno Ewa jak i Marco byli bardzo zestresowani, ponieważ oboje mili w pamięci ostatni nieudany ślub. Suknia Panny Młodej była bezpieczna w pokrowcu, buty stały koło łóżka. Biżuteria była w specjalnym pokrowcu a diadem ślubny, który miał za zadanie utrzymać welon na głowie stał na etażerce. Ewa miała 14 druhen, które były ubrane w identyczne sukienki. Druhnami Ewy zostały WAG's zarówno te z BVB jak i kilka z reprezentacji. Drużbami Marco zostali koledzy z Borussi i reprezentacji. Główną druhną i głównym drużbom zostali Mario i Ann. Drużbowie musieli mieć krawaty dopasowane do koloru sukienek druhen, zatem panowie wyglądali bardzo ciekawie w różowych krawatach. Marco miał ze sobą obrączki i bukiet. Kwiatki miały sypać Oliwka i Sara, a Niko miał podać obrączki. Reus znów chodził po ich domu jak na szpilkach. Limuzyna, którą miał jechać po swoją ukochaną czekała już przed domem. Dworek w którym miała odbyć się uroczystość był przygotowany na przyjęcie Niemieckiej śmietanki footballu. W domu rodziny Götze Panna młoda wraz ze świtą przygotowywała się do tego jakże ważnego dnia. Jej fryzura była już gotowa, wzór makijażu jak i manicure były gotowe w folderze na laptopie kosmetyczki. Wreszcie po kilku godzinach przygotowań nadszedł ten wyczekiwany przez wszystkich czas. Marco przyjechał limuzyną pod dom  Götze'go razem ze swoimi rodzicami, Niko i trenerem Kloppem, który miał prowadzić do ślubu Ewę. Gdy Marco zobaczył swoją przyszłą żonę myślał, że zaraz zemdleje. Pomyślał sobie "Matko jak ona niesamowicie wygląda. Jeszcze nigdy nie widziałem jej tak pięknej." Kiedy oboje dostali błogosławieństwo udali się razem z główną parą świadków do limuzyny, która zawiozła ich do kościoła przy którym stało mnóstwo paparazzi, jedyną przegrodą dzielącą młodych od fotografów była niezliczona wręcz liczba ochroniarzy. Hania i Janek siedzieli na kolanach u Ani i Roberta. W końcu nadszedł wielce wyczekiwany moment Ewa powtarzała słowa kapłana:

- Ja Ewa biorę ciebie Marco za męża i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską i, że cię nie opuszczę aż do śmierci tak mi dopomóż panie Boże w trójcy jedyny i wszyscy święci.- po chwili Marco powtórzył tę samą formułkę:    
Ja Marco biorę ciebie Ewo za żonę i ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską i, że cię nie opuszczę aż do śmierci tak mi dopomóż panie Boże w trójcy jedyny i wszyscy święci.- po chwili zakładali sobie na palce obrączki, pierwszy był Marco:
- Ewo przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.- po chwili Ewa powiedziała to samo:
- Marco przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności.- następnie ksiądz powiedział:
- Ogłaszam was mężem i żoną.- po chwili zwrócił się do Marco:
- Możesz pocałować Pannę młodą.- Marco nie musiano dwa razy powtarzać. Pocałował delikatni swoją żonę i powiedział do niej opierając swoje czoło o czoło żony:
- Na zawsze razem póki śmierć nas nie rozłączy.- oboje odwrócili się w stronę gość, którzy od razu zaczęli bić brawo. Marco wziął swoją żonę na ręce i wyniósł z kościoła. Tuż po wyjściu z katedry pocałował swoją ukochaną co stanowiło świetną pożywkę dla fotoreporterów. Po chwili siedzieli razem w 5 w limuzynie. Hania i Janek siedzieli w fotelikach i spali za to Niko rozmawiał przez telefon z dziadkiem Kloppem. Za to młode małżeństwo siedziało obok siebie mając splecione dłonie i oboje skupiali swój wzrok na palcach na których widniały obrączki. Oboje uśmiechali się do siebie. Wiedzieli, ze zaczynają nowy etap w swoim życiu. Gdy dojechali na salę Marco wziął swoją żonę na ręce i przeniósł przez próg sali. Gdy po obiedzie Marco zaprosił swoją żonę do pierwszego tańca i z głośników dało się usłyszeć pierwsze takty piosenki pt. "Just Give Me A Reason" gdy tańczyli nie przejmowali się, że wokół nich jest wiele osób. Liczyli się tylko oni, ich teraźniejszość, przyszłość oraz życie ich rodziny.


                                                KONIEC 

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 40 przedostatni

Oczami Marco
Obudziłem się o 9:30 i zobaczyłem, że moja ukochana jeszcze śpi. Pocałowałem ją w czoło i udałem się do pokoju Niko. Mój synek spał jeszcze po wczorajszych wojażach. Następnie poszedłem do pokoju bliźniaków i sprawdziłem czy śpią. Zarówno Hania jak i Janek nie spali tylko bawili się swoimi maskotkami. Hania co chwilę wkładała piąstkę do buzi co oznaczało, że za nie długo będą jej ząbki wychodzić. Uśmiechnąłem się do moich maluchów i obojgu zmieniłem pieluszkę. Następnie ostrożnie zszedłem z dziećmi na dół i sprawdziłem zawartość lodówki. Co się okazało? W lodówce było tylko światło.Nakarmiłem Hanię i Jaśka po czym ubrałem dzieciom jakieś ubranka które znalazłem w ich szafach,i zapakowałem je do samochodu. Następnie udałem się do sklepu pisząc wcześniej wiadomość do Ewki:
Kochanie pojechałem z dziećmi do sklepu. Za nie długo wrócę kocham cię.
Gdy dojechałem do sklepu wpakowałem nosidełka z dziećmi do wózka i udałem się na poszukiwania składników na śniadanie dla mojej famili. Po ok 40 min zakupy były zrobione. Kiedy przekroczyłem próg domu od razu usłyszałem odgłos małych stópek uderzających o parkiet po chwili przede mną pojawił się Niko i powiedział:
- Tata pomóc ci?-
- Przypilnuj rodzeństwa dobrze?-
- Tak jeśt wodzu.- uśmiechnąłem się do syna po czym położyłem nosidełka z dziećmi na dywanie w salonie i wróciłem po zakupy. Gdy wniosłem do domu ostatnią siatkę zobaczyłem, że na dywanie w salonie siedzi Niko, a przed nim na kocyku leżą Hania i Janek. Ja nie wiem jak Niko to zrobił, ale sam rozłożył kocyk na dywanie i wyciągnął maluchy z nosidełek. Niko powiedział do mnie:
- Pseplasam tata, ale Hania i Janek płakali, więć połoziłem ich na kociku tak jak ty ziawsie to lobis pseplasam.-
- Nic się nie stało kochanie, najważniejsze, że zarówno tobie jak i twojemu rodzeństwu nic się nie stało.-
- Tata, wies co ci powiem.-
- Co smyku?-
- Ze jak Hania dolośnie i będzie taka jak mama to ja bendem odpendział od niej facietów, njo chiba, ze Andlew bendzie jom podlywal to jemu pozwole.- gdy usłyszałem ten tekst mojego synka myślałem, że padnę ze śmiechu. Włożyłem dzieci do nosidełek po czym postawiłem je na ladzie aby mieć widok na poczynania najmłodszych członków rodziny Reus, a sam razem z Niko PRÓBOWALIŚMY zrobić śniadanie do łóżka dla Ewki. Gdy w nasze śniadanie było włożone mnóstwo pracy i serca uznaliśmy, że jest gotowe. Niko uparł się, że sam zaniesie mamie śniadanie więc mi nie pozostało nic innego jak wziąć maluchy na górę. Najpierw do sypialni wszedł Niko, ostrożnie położył tacę z szafce obok łóżka i pomógł mi położyć bliźniaki na łóżku. Podszedł do Ewki i powiedział do niej:
- Mamusiu wśtawaj śkoda dnia na śpanie.- Ewka otworzyła swoje piękne oczy po czym ucałowała Niko w policzek i spojrzała na druga połowę łóżka na której leżały bliźniaki obojgu dała buziaka w czółko. Podałem jej tacę, a sam z pomocą Niko zaniosłem bliźniaki do ich kołyski mieszczącej się w rogu sypialni. Po chwili usiadłem obok Ewki i podkradałem jej co nieco z talerza za co dostałem burę od Niko. Junior powiedział:
- Njo cóś jak wykjonałem śwój obyfateślki obowiąziek i dostalcyłem mami śniadanie do łóśka. A tjelaz zośtawię waś samych i pójdę do siebie.- ten mój syn ma takie teksty, że głowa mała. Moja ukochana zwróciła się w moją stronę i powiedziała:
- Kochanie to kiedy planujemy ślub.-
- Chciałbym jak najszybciej. Może za miesiąc?-
- Oczywiście skarbie postaram się wszystko załatwić, a ty odpoczywaj po mistrzostwach.-
- O nie, nie ja będę się tym zajmował a ty odpoczywaj bo ci się to należy.-
- Wspólnie to zaplanujemy.-
- Uwielbiam kiedy się dogadujemy. Kocham cię moja pani Reus.-
- Ja ciebie też kocham panie Reus.- oj jak ja tęskniłem za moją ukochaną.  

czwartek, 26 czerwca 2014

UWAGA, UWAGA

KOCHANE CZYTELNICZKI NIE JESTEM PEWNA CZY MACIE NA FB POLUBIONY FANPAGE KUBY BŁASZCZYKOWSKIEGO ,WIĘC PRZEKAZUJĘ IŻ BŁASZCZU ZOSTAŁ PO RAZ DRUGI TATĄ (JEAH) CZWARTYM CZŁONKIEM RODZINY JEST.... LENKA BŁASZCZYKOWSKA. OTO WPIS KUBY NA FB:

A nas od dzisiejszego poranka jest już... czworo!!  Lena Błaszczykowska Was pozdrawia!  [Tata Kuba] źródło fanpage Jakuba Błaszczykowskiego.
NIE POZOSTAJE NAM NIC INNEGO JAK ŻYCZYĆ MAŁEJ I AGACIE DUŻO ZDROWIA, KUBIE JAK NAJWIĘCEJ DNI Z UŚMIECHEM NA USTACH. JESZCZE RAZ SERDECZNE GRATULACJĘ. 

środa, 25 czerwca 2014

Pytanie

Siemka kochane czytelniczki. W związku z tym, że kończę bloga o Vivianne i Mario mam do was pytanie. Czy chciałybyście nowy blog o Mario? Mam w głowie pomysł, a on (Mario) najlepiej pasuje do opowiadania. Na wasze odpowiedzi czekam do 1 lipca. Wtedy na ,,Miłość odnajdzie cię wszędzie!" pojawi się epilog, a na nowym blogu prolog i I rozdział. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam serdecznie Ewi Borussen. 

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 39

Oczami Ewy
Byliśmy już nie daleko domu. Niko cały czas męczył nas kiedy dojedziemy do domu, bo on tęskni za Hanią i Jankiem. To było urocze. W końcu po paru dobrych godzinach dojechaliśmy do domu. Była godzina 20:30, więc bliźniaki na pewno spały. Weszliśmy cicho do domu, Niko zasnął nie daleko Dortmundu, więc ja zaniosłam go do jego pokoju i położyłam do łóżka, następnie pomagałam Marco z bagażami. W naszej sypialni spała mama Marco, więc my poszliśmy do sypialni gościnnej. Zasnęliśmy o 23:15. Pierwszy obudził się Marco, ponieważ kiedy ja otworzyłam swoje paczałki jego już nie było. Słyszałam na dole jakiś gwar, umyłam się i założyłam jakieś pierwsze lepsze ubranie. Zeszłam do salonu i zobaczyłam mojego ukochanego jak bawi się z całą trójką urwisów. Hania i Janek nieco urośli. Janek był kopią tatusia, a Hania kopią mamusi. Oboje byli tacy śliczni, że rozpływałam się nad nimi. Marco zostawiłam z dziećmi, a sama poszłam do kuchni zrobić moim czterem głodomorom śniadanie. Niko i Marco zażyczyli sobie jajecznicę na mleku, a bliźniaki jak zawsze mleko. Niko błagał mnie abym pozwoliła mu nakarmić Hanię. Widziałam ten błysk w jego oku jak mówił komuś o swoim rodzeństwie. Kiedy jajecznica była gotowa podałam ją na talerze i zawołałam dwóch dżentelmenów do stołu. Gdy zjedli (czyli po 2 minutach) Marco wziął Janka na ręce i zaczął go karmić, mały był tak głodny i zawzięty, że sam chciał trzymać butelkę jak Niko jak był mały. Ja siedziałam obok Niko i pilnowałam go podczas gdy on dawał jeść swojej siostrzyczce. Gdy maluchy zjadły ubraliśmy je i Niko i wyruszyliśmy na spacer po dortmundzkich ulicach. Niko grzecznie siedział w swojej spacerówce i jadł swoje ulubione chrupki. Ja pchałam wózek z Niko, a Marco robił za kierowcę wózka Hani i Janka. Kroczył po ulicy dumny jak paw, miałam ochotę mu zdjęcie zrobić. Po krótkim spacerze doszliśmy do domu Mario i Ann. Marco zadzwonił domofonem i czekaliśmy aż ktoś się odezwie. Po chwili usłyszałam głos Mario:
- Tak, słucham?- Marco powiedział do niego:
- To fajnie, że słuchasz. Parówo mógłbyś nam furtkę otworzyć?-
- Jasne jesteście sami czy z dzieciakami?-
- Wszyscy jesteśmy.- po chwili usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk otwieranej furtki. Mario pomógł nam wnieść wózek bliźniaków i zaprosił nam do środka. Weszliśmy do holu i zobaczyłam słodki widok Ann leżała na kanapie, a Andrew miał przyłożone ucho do jej mocno zaokrąglonego brzucha i mówił coś do swojej siostry (tak Mario będzie miał księżniczkę do rozpieszczania). Wyjęłam Niko z wózka, a ten od razu podbiegł do Andrew i Ann i powiedział:
- Hej ciociu, jak się czujesz?-
- Dziękuję Niko. Bardzo dobrze się czuję, a co tam u ciebie?-
- Byłem z mami w Blazylii u taty na mecu.-
- I jak było?- 
- Siupel, a potem byliśmy w Belinie i cioci Angeli.-
- To super.-
- Ciociu, mam pytanie.-
- Słucham cię mały.-
- A tjo będzie chłopczyk czy dziewczynka?-
- Dziewczynka.-
- Jak będzie tak ładna jak ciocia to siem z niom ozenię.- i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Niko od razu z Andrew pobiegł na pole bawić się piłką. Ja usiadłam na przeciwko Ann i rozmawiałyśmy, Marco pilnował bliźniaków, a Mario siedział w kuchni i przygotowywał obiad. Nie sądziłam, że kiedykolwiek doczekam tego dnia, że Mario gotuje i dom nie wyleciał w powietrze. To cud. Siedzieliśmy u Mario i Ann ponad 3 godziny. Niko padł zmęczony i ostrożnie włożyłam go do wózka, po czym udaliśmy się w drogę powrotną do domu. Marco zrobił nam kolację i razem oglądaliśmy "Pocahontas". Potem Niko i Marco bawili się w Indian. Marco był wodzem, a Niko wojownikiem o pseudonimie "Mocna stopa" jak mi powiedział jak teraz do niego mówić myślałam, że padnę ze śmiechu. Marco i Niko zrobili z papieru pióropusze i inne gadżety do zabawy i wojowali po domu przez 3 godziny, po czym Niko powiedział wszem i wobec, że udaje się na spoczynek. Marco zaniósł go do pokoju , opowiedział mu bajkę i mały zasnął jak aniołek. Niko był tak grzeczny, że to przechodzi wszelkie wyobrażenie. 

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 38

Oczami Marco
Razem z Niko przygotowywaliśmy się do obiadu u kanclerz Niemiec. Ewa Siedziała w łazience i zakazała nam do niej wchodzić. W końcu gdy ja i mój synek byliśmy wyszykowani w garnitury z łazienki wyszła Ewa. Powiem tylko jedno: Warto było czekać. Wyglądała przepięknie, fryzura, buty i biżuteria idealnie pasowały do wszystkiego.  Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Udaliśmy się do recepcji gdzie byli wszyscy oprócz nas i Mario. Chłopakom szczęki opadły na widok mojej narzeczonej. Wsiedliśmy do autokaru i pojechaliśmy na wizytę do kanclerz Niemiec. Widziałem po mojej ukochanej, że strasznie się denerwuje. Przytuliłem ją mocno do siebie aby dać jej otuchy. Gdy dojechaliśmy i przyszedł czas na powitanie i pani Angela podeszła do Ewy, moja ukochana powiedziała:
- Dzień dobry, bardzo mi miło panią poznać.-
- O to mi jest bardzo miło.- i dziwo nasza kanclerz mówiła do niej po polsku. Ewa uśmiechnęła się nieśmiało do niej co pani kanclerz od razu odwzajemniła. Gdy podeszła do Niko mój mały bohater schował się za moją nogą mówiąc:
- Tata ja siem boję co to za pani?- pani Angela powiedziała do niego:
- Młodzieńcze możesz mi mówić ciociu Angelo.-
- Ciociu?-
- Tak.- i uśmiechnęła się do niego, a Nik od razu się rozluźnił. Po chwili zasiedliśmy do stołu Ewa siedziała między panią kanclerz, a Niko. Ja siedziałem między Niko, a Mario. Oczywiście najpierw było przemówienie i gratulacje. Następnie podano pierwsze danie, był to o dziwo rosół. Niko próbował sam jeść, ale łyżka była za duża i moja ukochana musiała mu pomóc. Rozmawialiśmy na różne tematy. Po obiedzie siedzieliśmy i wymienialiśmy się uwagami na temat Mundialu. W pewnym momencie Niko wstał i stanął na krześle i powiedział:
- Psieplasiam, ale chciałbym coś powiedzieć.- Ewa widząc co wyprawia nasz syn powiedziała:
- Nikuś zejdź boo zrobisz sobie krzywdę.-
- No dobzie, a mogę coś powiedzieć?- i tu uratowała nas pani kanclerz:
- Oczywiście smyku, że możesz wszyscy uważnie cię słuchamy.-
- A więć tjak. Na pociątku chciałbym poglatulować mojemu tacie i wujkom zia ten siupel puchal któly wyglali. Ale od lazu upsiedźam cię tata, zie ja zia kilka lat njo mozie kilanaście będę biegał po mulawie tak jak ty i będę stselał blamki. Jak patsiłem jak tata stsela gola dla mnie, mamy, Hani i Janka pomyślałem sobie, tatusiu jeśteś moim bohatelem. I mówcie co chciecie mó jtatuś zawse będzie dla mnie najlepsy chocis musę powiedzieć, ze wsycy swietnie placowali na ten puchal.- wszyscy byli w szoku. Po chwili rozległy się głośne brawa i wiwaty. Przed zakończeniem obiady Niko zasnął na kolanach Ewy. Gdy wrócilismy do hotelu od razu poszliśmy spać. Już jutro wracam do domu po ponad miesiącu. Moja kochane bliźniaki na pewno sporo urosły. Już nie mogę się doczekać aż je zobaczę. 

Następny dzień oczami Ewy
Obudziłam się wtulona w mojego narzeczonego. Mój ukochany spał jak zabity. Wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam sprawdzić jak Niko. Mój skarbeczek tak samo jak tatuś. Spali w tych samych pozycjach, więc postanowiłam zrobić obu zdjęcie po czym wstawiłam na facebooka i instagrama z podpisem: Ojciec i syn jak dwie krople wody. Zadzwoniłam do teściowej i rozmawiałam z nią jak tam moje skarby się miewają, okazało się, że oboje tęsknią. Po krótkim czasie wstał Marco. Wyglądał jakby na głowie wybuchł mu huragan. Myślałam, ze padnę ze śmiechu. Powoli postanowiliśmy budzić Niko. Mały nie chętnie wstawał, ale jak się dowiedział, ze jedziemy do domu od razu biegał jak głupi. Prawda była taka, że Niko uwielbiał swoje młodsze rodzeństwo. Zawsze starał się nam pomóc przy Hani i Janku. Wiedziałam, ze w przyszłości będzie wspaniałym starszym bratem. Byłam z niego bardzo dumna. 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

POWIADOMIENIE

DROGIE CZYTELNICZKI. ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JUTRO, PONIEWAŻ DZISIAJ BARDZO ŹLE SIĘ CZUJĘ I DAŁAM RADĘ NAPISAĆ TYLKO ROZDZIAŁ NA JEDNEGO BLOGA. BARDZO SIĘ CIESZĘ Z WYSOKIEJ WYGRANEJ NIEMCÓW. CO DO HUMIEGO MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSTKO BĘDZIE OK. CZEKAM NA NASTĘPNY MECZ MOICH FAWORYTÓW NA MUNDIALU. DO JUTRA, POZDRAWIAM WSZYSTKICH!!!!

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 37

Oczami Marco

Wszyscy już siedzieliśmy w samolocie i lecieliśmy do domu. Niko spał trochę na moich kolanach trochę na kolanach Ewy. Za 3 tygodnie mieliśmy ustaloną datę ślubu. Wszyscy zaproszeni potwierdzili obecność. Po 10 godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku we Frankfurcie. Było tam pełno fanów. My byliśmy mega uśmiechnięci, ja szedłem trzymając za rękę Ewę, która pchała wózek z bagażami na którym jechał uśmiechnięty Niko. Mały miał straszną uciechę z tego, że jechał sobie razem z bagażem. Rozdaliśmy kilkadziesiąt autografów i wsiedliśmy do autokaru, który miał zawiść nas do hotelu, z którego jutro pojedziemy do Berlina na spotkanie z kanclerzem,a potem autobusami czy też własnymi samochodami do swoich domów. Już nie mogłem się doczekać aż zobaczę Hanię i Janka. Na pewno nieco urośli. Po jakimś czasie dojechaliśmy do hotelu. Ja miałem pokój z moją narzeczoną i synkiem. Niko cały czas biegał po pokoju i śpiewał:
- Ktjo mistsem jeśt?! Tatuś Malko najlepsy jest!!- po prostu musiałem to nagrać sobie na telefon. Po chwili wstawiłem filmik z Niko na facebooka z podpisem:
Dla takich chwili jak ta, kiedy twoje dziecko mówi, że jesteś mistrzem warto wygrywać!!!
Po chwili film miał mnóstwo like-ów i komentarzy. Ewa próbowała złapać Niko aby mały poszedł do kąpieli. Pomogłem mojej ukochanej złapać naszego urwisa i pomogłem jej go wykąpać. Nie obyło się przy tym bez zabawy. Niko musiał mieć zawsze w wannie swoją maskotkę do kąpieli. Po kąpieli wspólnymi siłami ubraliśmy Niko w piżamę i położyliśmy do łóżka. Niko jak zawsze poprosił o jakąś bajkę. Dzisiaj przypadła moja kolej. Opowiedziałem Niko bajkę pt. "Szewczyk dratewka". Niko od razu zasnął, a ja poszedłem do naszej sypialni. Pokój był podzielony na dwie części oddzielone od siebie ścianą. Moja ukochana już spała. udałem się do łazienki, umyłem się i położyłem się obok Ewy i zasnąłem. Obudziłem się o 7:30, Ewa jeszcze spała. Poszedłem do Niko. Otworzyłem drzwi patrząc czy mój synek śpi jeszcze, w tym momencie w którym ja wszedłem do pokoju Niko siedział na łóżku i przecierał oczka. Podszedłem do niego wziąłem go na ręce i udałem się do łazienki aby umyć małego. Po porannej toalecie młodego Reusa znalazłem w jego walizce jego ubranie i przebrałem go w nie. Zeszliśmy razem na śniadanie. Powiedziałem do synka idąc z nim w stronę stołówki:
- Nikuś co chcesz na śniadanko?-
- Hmmm a cio jeśt w meni?-
- Nie wiem zobaczymy.-
- Tatusiu, a kiedy wlacamy do domu, do babci do Hani i Janka?-
- Jutro skarbeczku, będziemy w Berlinie u takiej ważnej pani, a potem wracamy do domu.-
- To siupel, wieś tata powiem ci coś.-
- Słucham cię smyku.-

- Kocham cię baldzo, ale i tjak będe leosym piłkazem. No dobzie tak siamo doblym.-
- Ja tez cię kocham synku i wierzę, że będziesz lepszy ode mnie.- pocałowałem go w czoło i właśnie w tym momencie weszliśmy do stołówki na której siedzieli wszyscy kadrowicze. Usiadłem obok Mario, a między nami siedział Niko. Patrzyłem na menu i mówiłem Niko co jest w karcie dań. Niko zażyczył sobie parówki z ketchupem. Po 10 min do naszego stolika zostało przyniesione danie które zażyczył sobie Niko. Próbował sam jeść, ale musiałem mu w tym pomóc. W kadrze dostałem nową ksywkę "Wzorowy tatuś" nie przeszkadzało mi to. Gdy zjedliśmy śniadanie zaniosłem do pokoju kilka kanapek aby moja ukochana też zjadła coś dobrego na śniadanie. O 13:30 wyjechaliśmy do Berlina siedziałem pośrodku autokaru. W nas w reprezentacyjnym autokarze siedzenia są po dwa ustawione do siebie w taki sposób aby pasażerowie byli odwróceni do siebie twarzami. Jechaliśmy tak ponad 5 godzin. W końcu zmęczeni udaliśmy się do hotelu, Niko cały czas spał na dwóch siedzeniach głowę trzymał na kolanach moich lub na kolanach Ewy. Z nami siedział również Mario (ulubiony wujek Niko). Przed pójściem na obiad do kanclerza poleciłem Ewie aby poszła na male zakupy. Wysłałem z nią Mario. On lubił chodzić z nią na zakupy bo nie grymasiła. Po jakiś 2 godzinach Ewa została odstawiona przez Mario pod same drzwi naszego pokoju. Wtedy kiedy Ewa była na zakupach ja bawiłem z synkiem świetnie spędziłem ten czas. Byłem bardzo ciekawy jaką sukienkę wybrała moja narzeczona. Ale jedno było pewne na pewno będzie wyglądała pięknie. 

sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 36

Oczami Marco
Na trening zabrałem ze sobą Ewę i Niko. Siedzieli na ławce, a my się męczyliśmy, biegając dookoła. Gdy mieliśmy chwilę przerwy podszedł do nas Niko i powiedział do mnie:
- Papi,a moge zalać?-
- Oczywiście smyku chodź wujek Roman stanie na bramce.-
- Tjak, Niko Lojs kontla wujek Lomek.- wszyscy chłopacy się śmiali. Niko ustawił sobie piłkę na miejscu wykonywania rzutu karnego, popatrzył w oczy Romanowi i strzelił. Weidenfeller oczywiście przepuścił bramkę, a Niko biegł cały uchachany, że strzelił gola. Podbiegł do mnie, przytulił się i powiedział:
- Widziałeś tatusiu. Jestem dobly, za kilka lat bede moze tak siamo dobly jak ty.-
- Wiesz synku ja zaczynałem kopać piłkę jak miałem 4 lata, a ty masz 2 i już ci tak dobrze idzie. Będziesz dużo lepszy ode mnie.-
- Postalam się tatusiu.- wstał z moich kolan i poszedł do Ewy po picie. Napił się i już chciał do nas iść, ale zaczął się trening. Za linią Ewka bawiła się piłką z Niko. Po treningu wróciliśmy do hotelu, a ja razem z Ewą i Niko wybrałem się na mały spacer po Rio. Każdą wolną chwilę starałem się spędzić z rodziną. Chciałem już wracać do domu.Tęskniłem za Hanią i Jasiem. Wiedziałem, że nic im nie grozi, ale tęskniłem za nimi. Codziennie rozmawiałem z mamą na Skaypie i widziałem, że zarówno Hania, jak i Janek troszeczkę się już zmienili.

Dzień finału narrator 
Marco od rana nie widział się z narzeczoną i synem. Chciał jeszcze chwilę z nimi porozmawiać przed tym ważnym meczem, lecz trener powiedział, że w dniu meczu nie pozwoli mu na żadne zbędne rozmowy. Siedział w autokarze i miał słuchawki na uszach, lecz nie słuchał żadnych piosenek tylko miał na swoim I-phonie nagrane bicie serduszek swoich dzieci, które było nagrywane podczas USG. Dla niego to było muzyką relaksacyjną przed meczem. W szatni wszyscy byli skupieni wiedzieli ile wart jest ten mecz. Marco wiedział, że nie może zawieść syna i narzeczonej którzy siedzieli na trybunach, jak i całej rodziny, Janka, Hani przyjaciół i kibiców. Drużyny wyszły na murawę odśpiewano hymn. W ostatnim meczu Niemcy walczyli o tytuł z Hiszpanami. Stojąc i śpiewając hymn Marco dyskretnie rozglądał się po widowni szukając wzrokiem syna i ukochanej. W ostatnim momencie zauważył ich Niko miał na sobie koszulkę z numerem 21 i nazwiskiem REUS, na policzkach flagi Niemiec, a na uszach specjalne nauszniki dla dzieci. Marco dawał z siebie wszystko to było widać gołym okiem walczył o każdą piłkę. Trener reprezentacji  nie żałował, że zaprosił do Rio narzeczoną jego zawodnika. Pomyślał, że jeżeli każdy piłkarz tak będzie się starał wiedząc, że jest z nim jego ukochana doszedł do wniosku aby z drużyną leciały również partnerki zawodników i dzieci od lat 2. Niko szalał na trybunach krzycząc na cały głos "Niemcy!!! Stsel gola tata!!!" do przerwy wynik byłe remisowy i wynosił 0:0. Obie drużyny schodziły z zawiedzionymi minami. Gdy po 15 min. wchodzili  z powrotem na murawę widać było, że chcą to wygrać. W 92 minucie był rzut wolny dla Niemców 30 metrów od bramki. Uderzał Reus, Niko i Ewa wstrzymali oddechy i czekali na rozwój wydarzeń. Marco nie zdecydował się dośrodkować tylko uderzył prosto na bramkę to zaskoczyło stojącego w niej Casillasa. Piłka zatrzepotała w siatce. Sędzia zagwizdał i oznaczało to koniec meczu, wszyscy kibice Niemców skakali, krzyczeli i śpiewali. Wszyscy byli szczęśliwi. Dzieci piłkarzy zeszły na murawę do tatusiów. Niko od razu podbiegł do Marco i przytulił się do niego mówiąc mu na ucho:
- Blawo tatusiu, jeśtem z ciebie dumny. Piekna blamka. Po chwili do Marco podeszła również jego narzeczona, on przytulił ją, pocałował w czoło i powiedział:
- Dziękuję, że jesteś i mnie wspierasz.-
 - I będę już zawsze.- Philipp Lahm poprosił Marco aby ten odebrał puchar bo to dzięki niemu wygrali mecz. Niko poszedł razem ze swoim ojcem na dekorację. Mężczyzna rozdający medale widział, że Reus prowadzi ze sobą synka, więc nie założył medalu na szyję Marco, lecz na szyję małego Niko. Reus Junior miał łzy szczęścia w oczach, za to jego tata wniósł go góry puchar mistrzostw świata. Z głośników dało się usłyszeć piosenkę "We are the chempions" z armatek za sceną przeznaczoną do dekoracji sypało się confettti. Po ok. 5 minutach piłkarze zeszli ze sceny i zostali porwani w wir wywiadów, Marco nawet na sekundę nie opuszczał Niko, a  z narzeczoną cały czas miał kontakt wzrokowy. W pewnym momencie Marco, który trzymała na rękach Niko zatrzymał niemiecki dziennikarz, zapytał Marco:
- Mógłbym parę słów z panem zamienić?-
- Oczywiście.-
- To był pana pierwszy mundial i od razu zwycięstwo i w Niemczech został pan okrzyknięty bohaterem narodowym.-
- Haha od razu bohaterem ja tylko zdobyłem bramkę, a że ona zadecydowała o naszym zwycięstwie to to pomijam.-
- Mógłbym zadać pytanie temu młodemu dżentelmenowi?-
- Oczywiście.-
- Niko co czułeś kiedy tatuś strzelił gola?-
- Cio ciułem? To było siupel, a jak ten pan zwiesił mi na syi medal źloty w dodatku to było bajdzio fajne, ale juś powiedziłem papie aby się sikował bo ja teś bendę glać w piłkę.-
- Chcesz być taki jak tata?-
- Nie ja chcię być lepy od papy, ale wiem zie musię ćwicić.-
- Dziękuję za odpowiedź Niko.-
- Aleś plosię zawsie do usług.- Marco i reporter od razu zaczęli się śmiać. Kto jak kto ale Niko potrafił wszystkich do łez doprowadzić. Po wielu wywiadach piłkarze wrócili do hotelu gdzie czekała na nich siesta za zwycięstwo. Jutro po południu mieli wracać do domu.
-----------------------------------------------------------------------------

Witam wszystkie czytelniczki jak zapewne wiecie nasza kochana Lama nie pojedzie na Mundial. We wczorajszym meczy z Armenią wygranym przez Niemców 6:1 w 45 minucie Marco doznał bardzo bolesnej kontuzji, od razu zabrano go do szpitala na rezonans i po badaniu okazało się, że to naderwanie więzadła piszczelowo-strzałkowego w lewej kostce. Widok nie za przyjemny trzymamy kciuki za Marco, przerwa ma trwać 6 tygodni więc Lama powinna zdążyć na przygotowania do najbliższego sezonu. Ale na pewno to boli psychicznie bo Marco był w wyśmienitej formie na był bardzo ważnym ogniwem w maszynie trenera Joachima, ale los nie zawsze sprzyja ludziom. TRZYMAJ SIĘ MARCO <3. Marco wypowiedział się na temat swojego samopoczucia. 







piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 35

Oczami Ewy
Dzisiaj moja perełka gra o finał Mundialu z Anglią. Siedzimy we 5 w salonie, a Hania i Janek śpią w kołysce obok sofy. Siedzieliśmy na kanapie, mieliśmy koszulki z nazwiskiem mojego narzeczonego, na stoliku stałą wielka miska z popcornem i butelka soku o smaku brzoskwiniowo-pomarańczowym. W pewnym momencie Hania zaczęła strasznie płakać, za nic na świecie nie mogłam jej uspokoić. Okazało się, że mała miała kolkę. Nakarmiłam ją i położyłam z powrotem do kołyski. Niko strasznie się denerwował, ja moja przyszłą teściowa i siostry Marco chwilami śmiałyśmy się z niego. W pewnym momencie blisko pola karnego padł Mario, od razu wstałam i patrzyłam czy mojemu "braciszkowi" nic się nie stało. Na szczęście po chwili podniósł się, a do rzutu wolnego podszedł Marco. Niko powiedział:
- Tata das lade dawaj Lojs.- Niko był wpatrzony w telewizor jak w święty obrazek. Marco popatrzył w  oczy bramkarza i strzelił. Podczas strzału zasłoniłam oczy ręką. Dopiero gdy usłyszałam krzyk Niko:
- Tjak, blawo tata. Lojsklól scelców!!- popatrzyłam w ekrana telewizora i zobaczyłam cieszącego się Marco, od razu podbiegł do niego Mario i zrobili tą charakterystyczną cieszynkę. Strasznie się cieszyłyśmy. Niko powiedział do mnie:
- Mamusiu pats tatuś z wujkiem Malio. Ja tes tak bende z Andlew.-
- Tak kochanie na pewno będziesz.- była 70 min. meczu Niemcy rozgrywali świetną akcję ofensywną. Podawali sobie Erik, Mario i mój "braciszek" do Marco, który uderzył bardzo mocno lewą nogą i piłka zatrzepotała w siatce. Wszyscy wstaliśmy z kanapy i odtańczyliśmy taniec radości. I z powrotem usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy mecz. Ostatecznie Niemcy wygrali 2:0. Chłopaki strasznie się cieszyli. Czyli moja niespodzianka wypali. Finał grają za tydzień. Przed meczem z Anglią postanowiłam razem z Niko pojechać na finał. Wiedział o tym tylko trener reprezentacji, bilety miałam dostać na e-maila. W kasie mają mi ten bilet zeskanować i bez problemu wejdę na trybuny. Niko o tym nie wiedział, bo miała to być dla niego niespodzianka. 

Dwa dni później na lotnisku w Dortmundzie

Walizki już spakowane. Niko myśli, że jedziemy do Polski. Bardzo podobało mu się w Polsce. Pojechaliśmy tam, jak byłam w 6 miesiącu z Hanią i Jasiem. Był na Stadionie Narodowym,a że z nami była gwiazda światowej piłki bez problemu weszliśmy na murawę. Niko biegał po boisku i kopał piłkę, był bardzo szczęśliwy. Gdy usłyszałam, że pasażerowie naszego lotu są wzywani na odprawę. Podałam swój paszport i paszport Niko i po chwili weszliśmy na pokład samolotu, dla wygody Niko wynajęłam miejsca w biznes klasie. Wystartowaliśmy, a Niko zapytał:
- Mamusiu, a ile będziemy lecieć?-
- A co się stało kochanie?-
- Spać mi się chcie.- nie dziwię mu się w końcu lot mieliśmy o 22:30 zwaliłam Niko z łóżka. Powiedziałam do Niko:
- Syneczku trochę będziemy lecieć, możesz spokojnie spać.-
- Dozie mami. Doblanoc.-
- Dobranoc słoneczko.- pocałowałam go w czoło,a mój synek zasnął. Przechodziła obok nas stewartdessa i przykryła Niko kocykiem a mi dała kanapkę. 

Kilkanaście godzin później
Za 2 godziny będziemy w Rio. Niko cały czas spał. Ja też chwilę drzemałam, ale musiałam być czujna jakby Niko się obudził. Gdy dolatywaliśmy do Rio, Niko się obudził i powiedział do mnie:
- Mami gdzie jesteśmy?-
- Już kochanie dolatujemy. Mam dla ciebie niespodziankę.-
- A jaką?-
- Synku jak ci powiem to nie będzie niespodzianki.-
- No dobzie wycimam.- po chwili wylądowaliśmy. Poczekaliśmy na odprawie, wzięliśmy walizki i udaliśmy się na postój taksówek. Pojechaliśmy do hotelu w którym mieszkała niemiecka kadra, wzięłam klucze do pokoju i udałam się z Niko na 2 piętro. Weszłam do pokoju i muszę przyznać, ze byłam pod wrażeniem, łazienka też była niczego sobie. Niko powiedział:
- Mamusiu a gdzie my jesteśmy?-
- Syneczku jesteśmy w Rio będziemy na stadionie kibicować tatusiowi. Cieszysz się?-
- Baldzio. A kiedy pójdziemy do tatusia?-
- Po meczu. Bo tatuś musi być skoncentrowany.-
- Dobzie lozumiem, pelna koncentlacja pokel fejś.-
- Dokładnie kochanie poker face.- w środku śmiałam się z tych tekstów Niko. Zadzwoniłam do trenera chłopaków, który prosił mnie o powiadomienie go gdy będę w hotelu. Wybrałam do niego numer i czekałam w końcu się odezwał:
- Evka wita, jak podróż?-
- Bardzo dobrze mały całą przespał.-
- To bardzo dobrze, a jak ty zniosłaś podróż?-
- Też dobrze trochę drzemałam, bo musiałam czuwać nad Niko.-
- Aha. Wiesz jednak zmieniłem zdanie, za 10 minut chłopaki schodzą na kolację zejdź z małym do nas jak wyślę ci sms-a.-
- A t nie wpłynie na formę Marco, nie będzie rozkojarzony na mecz?-
- Jeżeli wpłynie to tylko pozytywnie. To co ja ci wyślę esa a ty z małym zejdziesz do nas?-
- Dobrze do zobaczenia.-
- Trzymaj się.- powiedziałam do Niko
- Kochanie co ty na to aby zobaczyć tatusia wcześniej.-
- Tjak w kiedy?-
- Pan Joachim napisze mi wiadomość i wtedy pójdziemy dobrze?-
- Tjak ziobacię papi. Siupel.- po ok 5 min dostałam wiadomość od trenera:
- Jesteśmy już WSZYSCY na stołówce.- powiedziałam do Niko:
- Nikuś idziemy do papy?-
- Tjak, ja pielwsy.-
- Razem kochanie razem.- poszliśmy po schodach i weszliśmy do stołówki i na początku chłopaki nas nie zauważyli dopiero kiedy Niko powiedział:
- Sukam mojego papi. Zwie sie Malko Lojs. I Jeśt klólem stcelców. Papi gdzie jesteś?-

Oczami Marco

Siedzieliśmy z chłopakami na kolacji. Śmialiśmy i dzieliliśmy się wspomnieniami z domu. W pewnym momencie usłyszałem głos małego dziecka, które mówiło:
-  Sukam mojego papi. Zwie sie Malko Lojs. I Jeśt klólem stcelców. Papi gdzie jesteś?- po głosie byłem pewny, że to Niko ale co on tu robił? Odwróciłem głowę w stronę głosiku i zobaczyłem moją ukochaną i mojego synka. Wstałem szybko od stołu i podszedłem do nich. Miałem łzy w oczach ze szczęścia. Wziąłem Niko na ręce i ucałowałem w policzek,a moją ukochaną powitałem długim pocałunkiem. Chłopaki już komentowali moje zachowanie, ale mnie o nie obchodziło. Ważna była moja narzeczona i synek. Ewka i Niko dosiedli się do nas i ja od razu zasypałem ukochaną pytaniami:
- Jak tu przylecieliście? Jak udało wam się wejść do hotelu?- Ewka nic nie powiedziała tylko spojrzała z uśmiechem w stronę trenera. Ja nie mogłem uwierzyć wstałem od stołu i najnormalniej w świecie uściskałem trenera. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Trener poklepał mnie po plecach i powiedział:
- Niech ich obecność będzie dla ciebie motywacją.- moja morda cały czas wykrzywiona była w uśmiechu. Położyłem się do łóżka sam. Bo na taki luksus jak obecność ukochanej kobiety nie mogłem sobie pozwolić. Hania i Janek zostali pod opieką mojej mamy i sióstr. Trener miała rację obecność Ewki i Niko dawała mi powera. 

środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 34

Oczami Marco
Siedziałem w samolocie do Rio i czytałem książkę którą poleciła mi moja ukochana. Bardzo mnie zainteresowała. Do Rio leci się 26 godz. a ja przez 15 czytałem książkę, a przez resztę lotu spałem. Gdy dotarliśmy do hotelu byliśmy strasznie zmęczeni. Gdy byłem w swoim pokoju, który dzieliłem z Mario, Durmem i Hummelsem (sami Borussen) zadzwoniłem do Ewki. Odebrała po 5 sygnałach:
- Halo?-
- Cześć kochanie obudziłem?-
- Yhm. U nas jest 1:30 w nocy.-
- Aha to przepraszam ,ale obiecałem, że zadzwonię jak wyląduje.-
- Nic się nie stało kochanie z kim masz pokój?-
- Z Mario, Erikiem i Matsem.-
- Aha to sami Borussen.-
- Wiesz, że tak samo pomyślałem?-
- Widzisz jak my się dogadujemy. Tęsknię za wami.-
- My za tobą też, a która u was godzina?-

- Dokładnie 20:30.-
- Dobrze kochanie pozdrów wszystkich, ja jestem śpiąca.-
- Oczywiście kochanie śpij dobrze ucałuj dzieci ode mnie.- 
- Oczywiście, kocham Cię.-
- Ja ciebie też.- przyłożyłem głowę do poduszki i momentalnie zasnąłem. 
Następny dzień oczami Marco
Wstałem o 9:15. Razem z chłopakami udaliśmy się na śniadanie. Zjadłem dwie kanapki i wróciłem do pokoju. Ten dzień mieliśmy wolny, aby się zaaklimatyzować. Wziąłem laptopa na kolana i włączyłem go. Wpisałem hasło i wyświetlił mi się się ekran startowy, a na nim zdjęcie które zrobiłem w domu. Pod zdjęciem był napis: "Wszyscy kibicujemy tatusiowi." wzruszyłem się i dotknąłem palcem ekranu, aby chociaż wirtualnie czuć delikatną skórę Ewki. Gramy z Portugalią za dwa dni, szczerze to nie mam stresa, bo grałem już przeciwko Realowi a tam gra kilku zawodników reprezentacji Portugalii. Wszedłem na facebooka i wstawiłem wpis na moim fanpage-u. Siedziałem z chłopakami i oglądaliśmy film. Siedzieliśmy tak do 23:20 i usnęliśmy.

2 dni później

Dzisiaj gramy z Portugalią, wychodzę w podstawowej 11. W 50 minucie strzeliłem bramkę podbiegłem do kamery i ułożyłem z dłoni serduszko. Dedykowałem tego gola moim 4 skarbom. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla nas. Drugiego gola strzelił Mario i cieszył się w charakterystyczny sposób. Włożył piłkę pod koszulkę i włożył palec do ust i biegał po boisku.  Cieszyłem się z wyniku i  z wspaniałymi humorami wróciliśmy do hotelu. 

Oczami Ewy

Niemcy rozwalili Portugalię 2:0 gola strzelili Marco i Mario. Marco zadedykował nam gola bardzo się cieszyłam z tego powodu. Mam nadzieję, że chłopaki dojdą jak najdalej w tym mundialu najlepiej do finału inaczej niespodzianka się. Mam niespodziankę dla mojego ukochanego. Mam nadzieję, że mu się spodoba. Ale najlepiej by było gdyby doszli do finału bo inaczej niespodzianka się nie uda.

---------------------------------------------------------------------------

Jak myślicie jaka to będzie niespodzianka? Piszcie w komach. A tu dla was MR11 i MG10

Reus i jego miłość do nakryć głowy.
Ahh teraz duet Goetzeus tylko w reprezentacji.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 33

Oczami Ewy
Przygotowywałam kolację dla mnie i dla Marco. Postanowiłam zrobić ulubione tosty Marco. Czyli na kanapki daję szynkę, pieczarki konserwowe, ogórki konserwowe, pomidory i ser żółty. Szczerze ja też bardzo lubiłam te tosty, więc było przy tym trochę roboty. Pan Reus jak zawsze przyszedł na gotowe. Wszedł do kuchni i powiedział:
- Mmm czyżbym czuł tosty zrobione przez boskie ręce mojej narzeczonej?- i przytulił się do moich pleców. Powiedziałam mu:
- Nie licz lamo, że coś dostaniesz.-
- Ale czemu?- i zrobił oczy kota ze Shreka.
- A zasłużyłeś?-
- Tak o pani mego serca i umysłu.-

- Zebrało ci się na poematy?-
- Jestem wszechstronnie uzdolniony.-
- Serio? A co potrafisz robić?-
- Umiem hmm muszę się zastanowić. Aha mam świetnie zajmuję się dziećmi, wszystkie dzieci mnie kochają, ja kocham je szczególnie kocham Niko, Hanię i Janka. Co jeszcze umiem dobrze grać w piłkę. Kocham cię. Kochanie osoby o tak trudnym charakterze jak ty to naprawdę jest osiągnięcie.-
- Ja ci dam trudny charakter to się nie pozbierasz.- i kilo mąki wylądowało na głowie blondyna:
- Proszę blondynko, do twarzy ci w tym pudrze wyglądasz teraz jak bałwan.-
- Ja ci dam bałwana to się nie pozbierasz. Chodź tutaj.- podeszłam do Marco (ale ze mnie idiotka) a ten kochany debil rozwalił mi na głowie 3 jajka. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Kuchnia wyglądała jak pobojowisko. Ale tosty przetrwały. 

Oczami Marco
Dawno się tak dobrze nie bawiłem. Po zjedzeniu tostów i długim prysznicu bo musiałem dokładnie umyć włosy Ewce (bo to jak rozwaliłem jej na głowie jajka) udaliśmy się w kimę. Przytuliłem się do mojej narzeczonej i na dobranoc powiedziałem jej do ucha:
- Śpij dobrze kochanie. Miłych snów.-
- A tobie kochanie erotycznych.-
- Tak  tobą w roli głównej.-
- Strasznie śmieszne, dobra małpo-lamo spać!-
- Tak jest!- uśmiechnąłem się i przytuliłem Ewkę do siebie i usnąłem. Obudziłem się w łóżku sam. Popatrzyłem na zegarek i zobaczyłem, że jest 10:30. Wystartowałem z łóżka z prędkością światła. Udałem się do pokoju bliźniaków, ale ani Hani ani Janka nie było w łóżeczkach. Wszedłem do pokoju Niko, ale jego też nie było w łóżku. Zeszedłem na dół salonu dochodziły śmiechy udałem się tam i zobaczyłem bezcenny obrazek. Hania i Janek leżeli na dywanie, a Ewa i Niko bawili się z nimi. Na ten widok nie mogłem się nie uśmiechnąć. Kochałem zajmować się swoim siostrzeńcem Nathanielem, ale własne dzieci, które mają w swoich genach cząstkę ciebie to jest dopiero odjazd. Kochałem swoje dzieci i chciałem wychować je jak najlepiej potrafię, moja ukochana z pewnością mi pomoże. Usiadłem na kanapie i przyglądałem się wygłupom tej czwórki. Ewa dopiero po chwili mnie zauważyła. Powiedziała do mnie:
- Kochanie długo tu siedzisz? Czemu nic nie mówisz? Posiedzisz z dziećmi, a ja zrobię ci śniadanie.-
- Ewcia usiądź ja umiem zrobić coś takiego jak śniadanie ty zajmowałaś się dziećmi jak ja spałem więc sam zrobię sobie śniadanie.-
- Dzisiaj wyjeżdżasz prawie na miesiąc, naciesz się nimi. Dla mnie to nie problem. Chcesz jajecznicę z boczkiem?-
- Tal, ale mi nie zajmie długo robienie śniadania.-
- Siedź na tyłku Marco i się nie odzywaj. Zapomniałeś o najważniejszej zasadzie w tym domu.-
- Jakiej? Bo ja nic nie wiem.- Ewka podeszła do mnie i powiedziała mi na ucho:
- Pamiętaj Marco, że w tym domu ten kto ma cycki ten ma władzę.- i delikatnie przygryzła moje ucho. Momentalnie zacząłem się śmiać. Jak rozkazała szefowa zająłem się dziećmi. Zajmowanie się nimi sprawiało mi niesamowitą radochę. Jak tylko myślę, że muszę ich zostawić na cały miesiąc serce mi się kraje. Po powrocie z Mundialu chcę wziąć ślub z moją ukochaną nie obchodzi mnie to, że wszystko trzeba zacząć od nowa. Moja ukochana była wtedy najważniejsza. Nikt nie miał do nas o to pretensji. O 22:30 mieliśmy samolot z Dortmundu prosto do Rio. Ewka i dzieciaki na pewno będą trzymały kciuki. Chciałem mieć coś na co będę mógł patrzyć wieczorami w hotelu, więc poprosiłem moją ukochaną aby ubrała mój trykot reprezentacyjny tak samo dzieci. Gdy już cała czwórka był ubrana w koszulki a w przypadku Hany i Janka body powiedziałem jak mają się ustawić. Zdjęcie wyszło świetnie. Ewa powiedziała do mnie:
- Przyniesiesz mi laptopa swojego i kabel USB od aparatu?-
- Jasne kochanie.- Ewka bawiła się na moim laptopie nawet nie pozwoliła mi zobaczyć co robi. Powiedziała, że zobaczę jak będę tęsknił. Moja mam i Melanie przyjechały o 17:30. Ja musiałem się już szykować. Żegnałeś się z Niko kiedy mój synek powiedział do mnie:
- Tatusiu dla mnie nie wazne czy wyglas ten puchal cy nie. Dla mnie zawse byłes, jestes bendzies mistsem. Pamiętaj tatusiu.- i przytulił sie do mnie. Z wrażenia aż łza mi z oka poleciała. Przytuliłem go mocno i pocałowałem w czoło. Wyszedłem z domu i razem z Mario, który czekałw taksówce pod domem pojechaliśmy na lotnisko. Mundialu MR11 nadchodzi. 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 32

Oczami Ewy
Z naszymi maluchami wszystko było dobrze, więc doktor wypisał nas do domu. Mieszkaliśmy niedaleko szpitala, ale nie chciałam aby od razu rzucili się na nas reporterzy. Umówiłam się z Marco aby przyjechał po nas o 10:30. Siedziałam już ubrana na łóżku i czekałam na mojego wiecznie spóźnionego narzeczonego. Hania i Janek grzecznie spali w swoim szpitalnym łóżeczku. Uśmiechali się przez sen. W końcu usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam cicho:
- Proszę.- i do sali wszedł Marco razem z Niko. Mój ukochany narzeczony prowadził wózek, a mój synek niósł ze sobą jakieś kartki. Niko na powitanie pocałowałam w główkę, a mojego narzeczonego powitałam czułym pocałunkiem w usta. Marco włożył Hanię i Jasia do wózka i czekaliśmy na wypis od lekarza. Po ok 10 min przyszedł mój lekarz prowadzący i powiedział:
- Pani Ewo z dziećmi wszystko w porządku tutaj ma pani wypis i jest tam zapisane kilka zaleceń w sprawie pielęgnacji bliźniaków. W razie czego proszę dzwonić.-
- Dziękuję bardzo.- wyjechaliśmy z sali Marco prowadził wózek, a ja prowadziłam Niko za rączkę. Marco zaparkował z tył szpitala, a wszyscy paparazzi czekali przy głównym wejściu. Marco wpakował nas do swojego samochodu i pojechaliśmy do domu. Kiedy weszłam do środka Marco od razu zaprowadził mnie do pokoików naszych bliźniaków. Byłam w szoku jak to wszystko zobaczyłam. W salonie była kołyska dla bliźniaków. Zaniosłam nasze skarby do łóżeczek, a one momentalnie zasnęły. Patrzyłam na małą Hanię i nie mogłam uwierzyć, że to moja córeczka. Po kilku minutach przyszedł do mnie Marco. On akurat usypiał Janka. Przytulił mnie i razem patrzyliśmy na naszą pierwszą córeczkę. Za kilka dni mój ukochany jedzie na zgrupowanie przed Mistrzostwami Świata, a mi przy dzieciach ma pomagać jego mama i siostry. Byłam im bardzo wdzięczna za okazaną pomoc. Wieczorem gdy wszystkie dzieci już spały przyszli do nas: Lewandowscy, Kloppowie, Sahinowie i rodzina Götze. Mały Andrew od razu poszedł do pokoju Niko aby go obudzić bo nie ma z kim gadać jak to ujął. Cóż jak nic tworzy się nowy duet Goetzeus. Siedzieliśmy wszyscy przy stole i rozmawialiśmy nagle Ann z Mario wstali i mój właściwie przyjaciel mojego narzeczonego i mój zarazem powiedział:

- Ja i Ann mamy coś do ogłoszenia.- pomyślałam sobie "O chyba będzie kolejny Götze." i Ann powiedziała:
- Spodziewamy się dziecka.- pomyślałam sobie "Mówiłam, mówiłam." podeszłam do naszych przyjaciół i ich wy ściskałam. Powiedziałam do Mario:
- Mario życzę Ci aby to była dziewczynka.-
- Czemu?-
- Bo dwie kobiety na dwóch facetów prezentuje się lepiej niż trzech facetów na jedną kobietę.- i wszyscy w śmiech.


Oczami Marco
Gdy Ann powiedziała nam o ciąży pomyślałem sobie "Sen powoli się spełnia." Oczywiście pogratulowałem przyjacielowi i usiedliśmy z powrotem do stołu i rozmawialiśmy. Wszyscy koniecznie chcieli zobaczyć nasze maluchy, więc po cichu zaprowadziliśmy wszystkich do pokojów Hani i Jasia. Wszyscy uważali (łącznie ze mną i Ewą) że dzieci nam się udały. Rozmawialiśmy do późnych godzin, a Andrew i Niko padli zmęczeni wojażami na kanapę w salonie i zasnęli. Ok 3:30 poszliśmy spać. Niestety nie na długo bo o 4:15 musiałem iść do Hani. Janek przespał całą noc. Rano zmieniłem im pieluszki i całą rodziną poszliśmy na spacer. Chciałem przed wyjazdem być pewny że Ewa sobie poradzi. Spacerowaliśmy po parku, a Niko karmił kaczki. Podczas spaceru spotkaliśmy Hummelsów którzy również wybrali się na spacer. Z Matsem i Caty miałem bardzo dobry kontakt. Mats od razu dorwał się do wózka w którym leżały dzieci i patrzył na nie jak na ósmy cud świata. Tak samo jego żona, ale oni podziwiali moje dzieci i z tego byłem dumny. Po ok 1,5 spaceru wróciliśmy do domu. Wszedłem na facebooka i wstawiłem zdjęcie ze spaceru które zrobił mi Mats. Ja stałem i jedną ręką obejmowałem Ewę, a drugą trzymałem wózek na bliźniakami. Niko siedział mi na barkach i się uśmiechał od ucha do ucha. Wstawiłem to na swój fanpage i podpisałem
Rodzinka Reusów na spacerze. Marco, Ewa, Niko, Janek i Hannah. Oraz fotograf Mats Rozczochrany Hummels. Serdecznie pozdrawiamy.
Ciekawy jestem co zrobi Mats jak zobaczy ten wpis. Po chwili dostałem wiadomość od Matsa (haha) napisał mi:
- Jaki Rozczochrany ty farbowany ja nie pozwolę siebie obrażać. A przy okazji wejdź w ten link.- i pod wiadomością wyświetlił mi się link do strony plotkarskiej. Kliknąłem na niego i wyświetlił mi się artykuł:

Rodzina Res ma kolejnych członków. Jak dowiedziała się nasza reporterka Sandra Schneiders, Marco Reus kilka dni temu podczas meczu w La Mandze dowiedział się że znów został ojcem. Tym razem narzeczona pomocnika BVB urodziła bliźniaki. Z dziećmi wszystko jest w porządku, ponieważ zarówno one jak również ich mama zostali wypisani po kilku dniach ze szpitala. Nasi reporterzy przyłapali młodą rodzinę na spacerze w Dortmundzkim parku. Mały Niko Reus karmił kaczki, a narzeczeństwo doglądało maleństw i rozmawiało z przyjaciółmi. Zarówno Marco Reus jak i Mario Götze (który za kilka miesięcy ponownie zostanie ojcem) mają dodatkową mobilizację do zdobycia medalu na zbliżających się Mistrzostwach Świata w Brazylii. Nic nam nie pozostaje jak życzyć małym dużo zdrowia, a Ewie cierpliwości i wytrwałości. Dużo zdrowia również dla żony Mario.
W sumie nawet nie byłem wściekły, ale jak zobaczyłem, że moja była dziewczyna maczała w tym palce od razu ciśnienie mi podskoczyło, ale nie przejąłem się tym. Taka jej praca. Z kuchni dochodziły piękne zapachy, więc wyruszyłem z misją która ma na celu podkradnięcie małej ilości jedzenia spod łyżki mojej ukochanej. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka bardzo przepraszam, że tak późno ale nie miałam komputera. Zaraz Napiszę rozdziały na pozostałe blogi. Za kim dzisiaj jesteście bo ja się waham. W sumie Atletico nie wygrało jeszcze nigdy za to my kibice BVB chcielibyśmy mieć świadomość tego, że wyeliminował nas zwycięzca. Pozdrawiam Ewi Borussen.

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 31

Obudził mnie dźwięk migawki od aparatu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Mario. Szczerzył się jak mysz do sera. Czułem ciężar na swojej klatce piersiowej przeniosłem wzrok w tamto miejsce i zobaczyłem śpiącego Niko ssącego smoczek. Wziąłem go ostrożnie na ręce i zaniosłem do jego pokoju. Zeszedłem na dół i Mario powiedział do mnie:
- Serio zasnąłeś z mały wczoraj wieczorem i tak zostałeś?-
- Jak widać.-
- A jak się czuje Ewa?-
- Wszystko ok.-
- To super, jak myślisz kto teraz będzie?-
- Chciałbym córeczkę.-
- A tak abyś mógł rozpieszczać księżniczkę.-
- Dokładnie. Ale najważniejsze aby były zdrowe dzieciaki.-
- To też prawda. Kiedy idziesz do Ewy?-
- Za chwilę.-


Narrator kilka miesięcy później (dokładnie 6)
Był 6 sierpnia 2016 r. Marco był na obozie przygotowawczym z Borussią Dortmund w La Mandze. Cały czas chodzi zdenerwowany, ponieważ jego narzeczona była już w 8 miesiącu ciąży, a jak powszechnie wiadomo w ciąży bliźniaczej poród może odbyć się koło 8 miesiąca. Poprosił, więc swoją mamę aby czuwała przy jego narzeczonej i przy ich synku, który za dokładnie miesiąc ma mieć 2 urodziny. Dzisiaj Marco miał mieć mecz przeciwko drużynie z La Mangi. A co u Ewy?

W tym samym czasie willa Reusów oczami Ewy
Siedziałam razem z Niko i z mamą Marco na kanapie w salonie. Marco pewnego dnia po treningu powiedział do mnie:
- Ewuś pakuj się jedziemy na wycieczkę.- i co się okazało? Nasz ówczesny dom według Reusa był za mały dla naszej 5. Postanowił, więc sprawić nam prezent i pokazał mi nasz nowy dom, a raczej wille. Jak to zobaczyłam to powiedziałam:
- Większych nie mieli?- Marco odpowiedział:

- Mieli, ale uznałem, że ten dom spodoba się wam.- dom było nowoczesny, ale przytulny. Trochę się pofochałam na Marco, ale po nie długim czasie mi przeszło. Pokoik który dostał Niko od razu spodobał się mojemu synkowi. Na ścianie oczywiście plakat Borussi z autografami. Pokoju bliźniaków jeszcze nie widziałam. Ale wracając mieliśmy w domu coś na zasadzie Borussen TV i mieliśmy przekaz radiowy z meczu. W pewnym momencie poczułam mocny ból w brzuchu. Popatrzyłam ze strachem na przyszłą teściową, a ona bez słowa pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie do samochodu, który Marco niedawno kupił. Po ok 10 min. byłyśmy na porodówce. Jadąc na salę krzyknęłam tylko:
- Mamo zadzwoń do Marco.- 


Narrator
Marco biegał sobie po boisku niczego nie świadomy i strzelił już 2 gole. Nie wiedział jednak, że pierwszego gola strzelił dokładnie kiedy jego córka pierwszy raz krzyknęła, a drugiego kiedy jego drugi syn  wydał z siebie okrzyk niezadowolenia. Ewa nie chciała na razie dawać imion dzieciom, ponieważ chciała to skonsultować z narzeczonym. Po meczu kiedy wszyscy siedzieli w szatni Reus dostał wiadomość. Otworzył pilik obrazkowy i zobaczył zdjęcie swoich nowo narodzonych dzieci. Po zdjęciem było napisane:
Chcemy się zobaczyć z tatusiem. Tęsknimy. Synkowie, córeczka, narzeczona oraz mamusia. PS. Siostrzyczka starsza od braciszka. Tatusiu urodziłam się o 21:00, kiedy ty strzeliłeś swoją pierwszą bramkę! Tata, a ja urodziłem się o 21:17 jak strzeliłeś drugą. 
Gdy zobaczył zdjęcie swoich dzieci które nie dawno przyszły na świat najnormalniej w świecie się rozpłakał. Wszyscy koledzy momentalnie przerwali rozmowy. Ba! Nawet trener żartujący z zawodnikami zamilkł i czekał co powie jego podopieczny. Marco w końcu się odezwał:
- Ewka urodziła. Chłopczyk i dziewczynka. Dziewczynka starsza o 17 minut urodzili się dokładnie w tych godzinach co ja strzeliłem.- wszyscy byli wzruszeni. Trener powiedział do Marco:
- Chłopie co ty tu jeszcze robisz pakuj się i wracaj do domu.- Marco podziękował, wrócił do hotelu i w nocy leciał do Dortmundu. W domu przespał się, a rano pojechał samochodem Ewy do szpitala. Wiózł ze sobą małe upominki dla całej trójki szkrabów. Dla Niko, Janka i Hanny. Takie imiona wybrał dla bliźniaków. Miał nadzieję, że jego narzeczona się zgodzi. Z torebkami wszedł do sali w której leżała jego dziewczyna. Przy jej łóżku siedziała jego mama, a na jej kolanach spał Niko. 


Oczami Marco
Wszedłem do sali w której była Ewa. Moja ukochana spała. Obok jej łóżka czuwała moja mama, która trzymała na kolanach Niko. Była 7:30 moja ukochana powoli otwierała oczy. Uśmiechnęła się do mnie i wyciągnęła ręce w moją stronę abym ją przytulił. Od razu to uczyniłem. Siedziałem z nimi ok. godziny i w końcu mój mały książę się obudził. Zszedł z kolan mojej mamy pobiegł do mnie i powiedział:
- Papi weź na ręce.- od razu podniosłem małego szkraba i usadziłem na swoich kolanach. Powiedziałem do niego:
- Tatuś ma dla ciebie prezent chcesz zobaczyć?-
- Tak, tak!- i podałem mu torebkę z maskotką. Gdy ją zobaczył powiedział:
- Papi podobną mam w pokoju. Dam jej na imię Emma, dobrze?-
- Oczywiście synku. Nazwij ją jak tyko chcesz.- moja mama pojechała już do ans do domu przespać się i wzięła ze sobą Niko, ja zostałem z Ewką w szpitalu. Po 40 min czyli ok 8:20 przywieźli do nas podwójne łóżeczko w którym były moje dwa skarby. Pielęgniarka podała mi dziewczynkę, a Ewie chłopczyka. Moja ukochana zapytała:
- Jak im damy na imię?-
- Janek i Hannah.-
- Jedno polskie drugie niemieckie. Podobają mi się.- moja mała córeczka patrzyła na mnie z niespotykaną ciekawością w oczach. Ewa powiedziała, że z małej Hani będzie drugi tata. Za to Janek cały czas spał nic nie było w stanie go obudzić. Posiedziałem jeszcze z moimi skarbami 2 godz. i pojechałem do domu. W drodze powrotnej wstąpiłem do meblowego i zamówiłem rzeczy do pokoju bliźniaków. Sam kupiłem farby wszedłem do domu i zabrałem się za malowanie. Moja mama spała u nas w sypialni, a Niko w swoim pokoju. Po ( w sumie) 10 godzinach pracy z przerwami na posiłki i karmienie Niko skończyłem pokój Hanny i Janka. Umęczony dzisiejszym dniem poszedłem w kimę i od razu zasnąłem razem z Niko który nie chciał spać sam. 

poniedziałek, 5 maja 2014

Ogłoszenie

Witajcie drogie czytelniczki. Lecę do was z informacją, że nie będę dodawać  postów do 15.05.2014 z powodu najgorszego w życiu licealisty - matur. Mam nadzieję, że po tej przerwie dalej będziecie czytać moje blogi, a na razie trzymajcie kciuki.



Z poważaniem i pozdrowieniami Ewi Borussen

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 30

Oczami Marco
Po śniadaniu ubrałem Niko kurtkę i udaliśmy się do szpitala. Jechaliśmy może z 10 minut. Szybkim krokiem trzymając małego na rękach udałem się do sali w której leżała moja ukochana. Jeżeli uważnie by się przyjrzeć szczególnie z profili byłoby widać leciutko zaokrąglony brzuch. Powitałem ją słodkim pocałunkiem w usta. Niko powiedział:
- Papi nie śliń siem z mami, bo tjo nie źdlowe.- mój syn czasami miał takie teksty, że trudno było powstrzymać śmiech. Posiedziałem z Ewcią chyba z 40 min. i na salę ktoś wszedł odwróciłem się i zobaczyłem Mario, Ann i Andrew. Niko od razu podszedł do Andiego i powiedział:
- Ziom, a twoi palentsowie teź się śliniom?- i tu znowu dały os sobie znać umiejętności językowe Niko z resztą Andi miał podobnie. Byłem jego ojcem chrzestnym,a matką chrzestną była Ewa. Ani też przejawiał umiejętności mixowania zdań. Tylko on mieszał ze sobą angielski z nimieckim, a Niko mieszał niemiecki, angielski i polski. Andi powiedział:
- No jaśne śtaly. Noń śtop.- nasza czwórka już nie wyrabiała ze śmiechu słuchając dyskusji tej dwójki. Raz tak się złożyło, że ja i Mario przyszliśmy z synami na trening i Klopp musiał pilnować trójki dzieci bo był jeszcze synek Nuriego - Omerek. Omer uciekał przed trenerem, a Niko i Andi byli spod opieką Norberta (słynny 

Norbert Dickel) założył Niko i Andrew słuchawki komentatorskie i wszyscy słyszeliśmy popisy naszych pociech oraz ich wymiany zdań. Jedna szczególnie przypadła mi do gustu:
- Nico jak myśliś ciemu piłka jeśt oklągła?-
- Bo blamki są dwije.-
- A dopóki piłka w gzie?-
- Reus mozie strzelić gola.-
- Jaka jeśt róźnicia międzi Lamą a twoim papi?-
- Taka zie papi jeśt ludziem. Chociaś mami mówi zie papi ciasami je jak zwiezie, wieć ja nie seeing ziadnej luźnicy. Andi ciemu wujek Kuba i wujek Lobelt nie gra z twoim papi? Podciaś trenigu dziadzia kibla?-

 tak Niko niestety widział co oznacza w Polsce słowo Klopp
- Pewnjie dlatego zie mój papi ma zia klótkie nazwisko.- może jednak chłopaki powinni iść na komentatorów rozwalili by system. Wszyscy wiliśmy się ze śmiechu po murawie łącznie z trenerem i Norbertem. Posiedzieliśmy u Ewki do 20:30 żartowaliśmy i Mario palnął głupotę. Powiedział:
- No to teraz będziesz miała ksywkę ciężarówa.- Ewa tak na niego patrzyła że gdyby mogła wstać z łóżka to Mario leżałby martwy. Nie może wstawać nadaremno bo musi leżeć nie wiem czemu. Ale na szczęście z ciążą wszystko ok. Wróciłem z Niko do domu i zasnąłem razem z synkiem w salonie. 


---------------------------------------------------------------------------------Siemka czytelniczki jak wam upływa weekend majowy mi na pisaniu u nauce do matury. Teraz mała chęć poznania waszej opinii na temat nowego tatuażu Marco. 
Zrobił go podobno w geście podziękowania dla swojej rodziny. Mi się podoba. A jak wam?