piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 35

Oczami Ewy
Dzisiaj moja perełka gra o finał Mundialu z Anglią. Siedzimy we 5 w salonie, a Hania i Janek śpią w kołysce obok sofy. Siedzieliśmy na kanapie, mieliśmy koszulki z nazwiskiem mojego narzeczonego, na stoliku stałą wielka miska z popcornem i butelka soku o smaku brzoskwiniowo-pomarańczowym. W pewnym momencie Hania zaczęła strasznie płakać, za nic na świecie nie mogłam jej uspokoić. Okazało się, że mała miała kolkę. Nakarmiłam ją i położyłam z powrotem do kołyski. Niko strasznie się denerwował, ja moja przyszłą teściowa i siostry Marco chwilami śmiałyśmy się z niego. W pewnym momencie blisko pola karnego padł Mario, od razu wstałam i patrzyłam czy mojemu "braciszkowi" nic się nie stało. Na szczęście po chwili podniósł się, a do rzutu wolnego podszedł Marco. Niko powiedział:
- Tata das lade dawaj Lojs.- Niko był wpatrzony w telewizor jak w święty obrazek. Marco popatrzył w  oczy bramkarza i strzelił. Podczas strzału zasłoniłam oczy ręką. Dopiero gdy usłyszałam krzyk Niko:
- Tjak, blawo tata. Lojsklól scelców!!- popatrzyłam w ekrana telewizora i zobaczyłam cieszącego się Marco, od razu podbiegł do niego Mario i zrobili tą charakterystyczną cieszynkę. Strasznie się cieszyłyśmy. Niko powiedział do mnie:
- Mamusiu pats tatuś z wujkiem Malio. Ja tes tak bende z Andlew.-
- Tak kochanie na pewno będziesz.- była 70 min. meczu Niemcy rozgrywali świetną akcję ofensywną. Podawali sobie Erik, Mario i mój "braciszek" do Marco, który uderzył bardzo mocno lewą nogą i piłka zatrzepotała w siatce. Wszyscy wstaliśmy z kanapy i odtańczyliśmy taniec radości. I z powrotem usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy mecz. Ostatecznie Niemcy wygrali 2:0. Chłopaki strasznie się cieszyli. Czyli moja niespodzianka wypali. Finał grają za tydzień. Przed meczem z Anglią postanowiłam razem z Niko pojechać na finał. Wiedział o tym tylko trener reprezentacji, bilety miałam dostać na e-maila. W kasie mają mi ten bilet zeskanować i bez problemu wejdę na trybuny. Niko o tym nie wiedział, bo miała to być dla niego niespodzianka. 

Dwa dni później na lotnisku w Dortmundzie

Walizki już spakowane. Niko myśli, że jedziemy do Polski. Bardzo podobało mu się w Polsce. Pojechaliśmy tam, jak byłam w 6 miesiącu z Hanią i Jasiem. Był na Stadionie Narodowym,a że z nami była gwiazda światowej piłki bez problemu weszliśmy na murawę. Niko biegał po boisku i kopał piłkę, był bardzo szczęśliwy. Gdy usłyszałam, że pasażerowie naszego lotu są wzywani na odprawę. Podałam swój paszport i paszport Niko i po chwili weszliśmy na pokład samolotu, dla wygody Niko wynajęłam miejsca w biznes klasie. Wystartowaliśmy, a Niko zapytał:
- Mamusiu, a ile będziemy lecieć?-
- A co się stało kochanie?-
- Spać mi się chcie.- nie dziwię mu się w końcu lot mieliśmy o 22:30 zwaliłam Niko z łóżka. Powiedziałam do Niko:
- Syneczku trochę będziemy lecieć, możesz spokojnie spać.-
- Dozie mami. Doblanoc.-
- Dobranoc słoneczko.- pocałowałam go w czoło,a mój synek zasnął. Przechodziła obok nas stewartdessa i przykryła Niko kocykiem a mi dała kanapkę. 

Kilkanaście godzin później
Za 2 godziny będziemy w Rio. Niko cały czas spał. Ja też chwilę drzemałam, ale musiałam być czujna jakby Niko się obudził. Gdy dolatywaliśmy do Rio, Niko się obudził i powiedział do mnie:
- Mami gdzie jesteśmy?-
- Już kochanie dolatujemy. Mam dla ciebie niespodziankę.-
- A jaką?-
- Synku jak ci powiem to nie będzie niespodzianki.-
- No dobzie wycimam.- po chwili wylądowaliśmy. Poczekaliśmy na odprawie, wzięliśmy walizki i udaliśmy się na postój taksówek. Pojechaliśmy do hotelu w którym mieszkała niemiecka kadra, wzięłam klucze do pokoju i udałam się z Niko na 2 piętro. Weszłam do pokoju i muszę przyznać, ze byłam pod wrażeniem, łazienka też była niczego sobie. Niko powiedział:
- Mamusiu a gdzie my jesteśmy?-
- Syneczku jesteśmy w Rio będziemy na stadionie kibicować tatusiowi. Cieszysz się?-
- Baldzio. A kiedy pójdziemy do tatusia?-
- Po meczu. Bo tatuś musi być skoncentrowany.-
- Dobzie lozumiem, pelna koncentlacja pokel fejś.-
- Dokładnie kochanie poker face.- w środku śmiałam się z tych tekstów Niko. Zadzwoniłam do trenera chłopaków, który prosił mnie o powiadomienie go gdy będę w hotelu. Wybrałam do niego numer i czekałam w końcu się odezwał:
- Evka wita, jak podróż?-
- Bardzo dobrze mały całą przespał.-
- To bardzo dobrze, a jak ty zniosłaś podróż?-
- Też dobrze trochę drzemałam, bo musiałam czuwać nad Niko.-
- Aha. Wiesz jednak zmieniłem zdanie, za 10 minut chłopaki schodzą na kolację zejdź z małym do nas jak wyślę ci sms-a.-
- A t nie wpłynie na formę Marco, nie będzie rozkojarzony na mecz?-
- Jeżeli wpłynie to tylko pozytywnie. To co ja ci wyślę esa a ty z małym zejdziesz do nas?-
- Dobrze do zobaczenia.-
- Trzymaj się.- powiedziałam do Niko
- Kochanie co ty na to aby zobaczyć tatusia wcześniej.-
- Tjak w kiedy?-
- Pan Joachim napisze mi wiadomość i wtedy pójdziemy dobrze?-
- Tjak ziobacię papi. Siupel.- po ok 5 min dostałam wiadomość od trenera:
- Jesteśmy już WSZYSCY na stołówce.- powiedziałam do Niko:
- Nikuś idziemy do papy?-
- Tjak, ja pielwsy.-
- Razem kochanie razem.- poszliśmy po schodach i weszliśmy do stołówki i na początku chłopaki nas nie zauważyli dopiero kiedy Niko powiedział:
- Sukam mojego papi. Zwie sie Malko Lojs. I Jeśt klólem stcelców. Papi gdzie jesteś?-

Oczami Marco

Siedzieliśmy z chłopakami na kolacji. Śmialiśmy i dzieliliśmy się wspomnieniami z domu. W pewnym momencie usłyszałem głos małego dziecka, które mówiło:
-  Sukam mojego papi. Zwie sie Malko Lojs. I Jeśt klólem stcelców. Papi gdzie jesteś?- po głosie byłem pewny, że to Niko ale co on tu robił? Odwróciłem głowę w stronę głosiku i zobaczyłem moją ukochaną i mojego synka. Wstałem szybko od stołu i podszedłem do nich. Miałem łzy w oczach ze szczęścia. Wziąłem Niko na ręce i ucałowałem w policzek,a moją ukochaną powitałem długim pocałunkiem. Chłopaki już komentowali moje zachowanie, ale mnie o nie obchodziło. Ważna była moja narzeczona i synek. Ewka i Niko dosiedli się do nas i ja od razu zasypałem ukochaną pytaniami:
- Jak tu przylecieliście? Jak udało wam się wejść do hotelu?- Ewka nic nie powiedziała tylko spojrzała z uśmiechem w stronę trenera. Ja nie mogłem uwierzyć wstałem od stołu i najnormalniej w świecie uściskałem trenera. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kosmitę. Trener poklepał mnie po plecach i powiedział:
- Niech ich obecność będzie dla ciebie motywacją.- moja morda cały czas wykrzywiona była w uśmiechu. Położyłem się do łóżka sam. Bo na taki luksus jak obecność ukochanej kobiety nie mogłem sobie pozwolić. Hania i Janek zostali pod opieką mojej mamy i sióstr. Trener miała rację obecność Ewki i Niko dawała mi powera. 

2 komentarze:

  1. Czyli zgadłam niespodziankę. Rozdział jest genialny, ale to już norma. Jak ja cie cieszę, że Ewa z Niko polecieli do Marco.
    Nie mogłam powstrzymać śmiechu jak przeczytałam jak Niko szukał Reusa.
    Nie mogę doczekać się kolejnego.
    Dodaj rozdział jak najszybciej.

    Szkoda tylko że w realu zabraknie Marco na mistrzostwach w Brazylii :( :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za koma. Jak dowiedziałam się o kontuzji Marco szczerze to się popłakałam. Był chłopak w świetnej formie. Ale cóż tak bywa. Przeczytaj artykuł do którego jest link pod następnym rozdziałem. Pozdrawiam. Poświęciłam się i naskrobałam trochę po niemiecku, angielsku i po polsku życzeń powrotu do zdrowia na fanpage-u Marco. Czekam na rozdziały u ciebie.

      Usuń