niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 15




Oczami Mario

Gdy zobaczyłem moją siostrę całą przemokniętą i zapłakaną miałem ochotę iść do Reusa i zmienić nieco wygląd jego „uroczej” buźki. Już miałem wychodzić kiedy Ewa wręcz osunęła się na ziemie. Dobrze, że cały czas obejmowałem ją bo to by się źle skończyło. Pomyślałem, że to może mieć coś wspólnego z jej chorobą. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na kanapę i położyłem na niej. Po chwili dziewczyna ocknęła się i otworzyła oczy. Była strasznie blada. Poprosiłem Ann aby zrobiła jej herbaty. Ja postanowiłem rozmówić się z Reusem. Wyszedłem z domu i kierowałem się w stronę domu mojego przyjaciela. Trwało to ok 10 min. Wszedłem bez pukania i słyszałem, że w salonie ktoś… płacze. Byłem w szoku nigdy nie widziałem aby Reus płakał. Przepraszam raz widziałem to było po finale Ligii Mistrzów w zeszłym sezonie. Wszedłem do salonu i zobaczyłem mojego najlepszego kumpla z butelką Jacka Dannielsa w jednaj ręce i ze zdjęciem Ewy w drugiej. Widziałem jak ten biedny chłopak cierpi, ale sam na to zasłużył ponieważ powiedział kilka zdań za dużo. Ale jako prawdziwy przyjaciel wspaniałomyślnie postanowiłem mu pomóc. Podszedłem do niego i wyrwałem mu butelkę z ręki, a resztę wylałem do zlewu. Wróciłem do pokoju Marco i powiedziałem do niego:
- Stary coś ty narobił co?-
- Sam nie wiem czemu tak powiedziałem. Bardzo mnie nienawidzi.-
- Siedziałem razem z Ann na kanapie i nagle usłyszałem, że drzwi się otworzyły. Zobaczyłem przemokniętą do suchej nitki i zapłakaną Ewę. Jedyne co mi powiedziała po tym jak przytuliłem ją do siebie to „On mnie nienawidzi.” I zemdlała. Gdy się obudziła dałem jej gorącą herbatę i poszedłem do ciebie.-
- Jezu, ale wszystko z nią ok?-
- Wyszedłem kilka minut po tym jak odzyskała przytomność. Szedłem to z wymierzeniem ci mocnego prawego sierpowego, ale na twoje szczęście się zlitowałem.-
- Niepotrzebnie jestem dupkiem. A właściwie czemu ona wyjeżdża?-
- Musi kontynuować leczenie w Polsce.-
- Chryste na co ona jest chora?!-
- Ma białaczkę, padaczkę i ADHD.-
- Czemu ja nic nie wiedziałem?-
- Nie chciała abyś był z nią z litości.- w pewnym momencie usłyszałem, że mój telefon dzwoni. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem „Ann <3” odebrałem i pierwsze co powiedziałem:
- Co z nią kochanie?-
- Już lepiej leży u siebie w pokoju i ma awersję na Marco także go tutaj nie przyprowadzaj bo dojdzie do rękoczynów.-
- Dobrze przekażę mu to. Ucałuj ją od brata.-
- Dobrze, masz szczęście że uwielbiam Ewę bo byłabym zazdrosna.-
- To dobrze, że nie jesteś zazdrosna bo to wy jesteście najważniejsi.-
- Kocham cię.-
- Ja ciebie też pa, pa.- rozłączyłem się i popatrzyłem na Marco on powiedział:
- O co ci chodziło, że „wy jesteście najważniejsi.”?- popatrzyłem na niego z bananem na twarzy i powiedziałem:
- Stary będę ojcem czaisz to?!-
- Że kórwa co?! Ty ojcem, przecież ty dzieckiem jesteś.-
- Bardzo śmieszne Marco, matko ale się cieszę.-
- Pozazdrościć ci stary. Który miesiąc?-
- Dokładnie to 3 misiąc.-
- Jestem z ciebie dumny.- i po przyjacielsku uściskaliśmy się. Potem postanowiliśmy opić małego lub małą Götze. Skończyło się oczywiście zgonem. Do domu wróciłem ok 9:30. Położyłem się w sypialni i zasnąłem na 5 min i coś sobie uzmysłowiłem. Ewa wyjechała do Polski, a ja się z nią nie pożegnałem co ze mnie za brat. Momentalnie do niej zadzwoniłem. Jako czasoumilacz miała ustawioną piosenkę „Undschon wieder Deutscher Meister BVB” którą śpiewają M.I.K.I; Der Muri i Jo Marie. Czyli miała „stary” telefon. Po wypadku kupiłem jej nowego I-phona z identyczną obudową jaką miała wcześniej. Odebrała po kilku sygnałach:
- Hej Mario co tam.-
- Mam wyrzuty sumienia bo Cię nie odwiozłem ani się nie pożegnałem.-
- Spoko, nic się nie dzieje, a co robiłeś?-
- Opijałem u Reusa to, że za 6 miesięcy na świecie pojawi się mały lub mała Götze.-
- A to wczoraj jak weszłam to przeszkodziłam wam w świętowaniu przepraszam.-
- Ewcia mycho moja nic się nie stało.-
- Na pewno?-
- Tak.-
- Uff to kamień z serca. Czekaj ty będziesz miał DZIECKO?! Niemożliwe!-
- Ej wątpisz we mnie.-
- Bracie, ale jak to możliwe, że dziecko będzie miało dziecko?- i zaczęła się śmiać, a ja na to:
- Siostra ranisz!-
- Oj tam oj tam przeżyjesz. Poza tym złość piękności szkodzi.-
- Ok, a co ty porabiasz?-
- Siedzę w poczekalni i czekam na skierowanie na badania.-
- Aha, to ja nie będę przeszkadzał.-
- Nie przeszkadzasz przynajmniej mam z kim gadać.-
- Ok, a jak ci lot minął?-
- Bez komplikacji.- gadaliśmy tak jeszcze ok 30 min. i w pewnym momencie Ewa powiedziała:
- Mario muszę kończyć bo mnie wołają.-
- Dobrze trzymaj się i zadzwoń jak będą wyniki.-
- Spoko, pa pozdrów Ann i powodzenia z maluszkiem.-
- Dzięki i na pewno pozdrowię.- wiedząc, że moja siostra jest bezpieczna poszedłem do kuchni i przygotowałem śniadanie dla siebie i dla Ann.





1 komentarz: