niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 18



Oczami Ewy
 
I w drzwiach zobaczyłam lamowatą mordkę Marco. Myślałam, że padnę. Powiedziałam do Mario:
- Tyś go tutaj przywiódł.-
- Nie musisz mi dziękować.-
- A mogę cię zatłuc.- w końcu odezwał się Marco:
- Ewcia mogę wejść?-
- Dobra.- a trener na to:
- No to dzieciaczki nie pozabijajcie się.- i wyszedł, Marco podszedł powoli do mojego łóżka i usiadł na krześle. Przez parę minut nie odzywaliśmy się do siebie. W końcu Marco się przełamał i powiedział:
- Jak się czujesz?-
- Uwierz mi bywało lepiej.-
- A potrzebujesz czegoś?-
- Żebyś mnie przytulił.- Marco od razu spełnił moją prośbę. Powiedziałam do niego:
- Muszę ci coś powiedzieć.-
- Wiem, że jesteś chora, ale zrozum, że ja cię kocham i nie odpuszczę.-
- Nie to ci chciałam powiedzieć. Bo wiem, że Mario się częściowo wygadał.-
- Co takiego?-
- Daj rękę.- Marco podał mi swoją dłoń, a ja położyłam ją na moim brzuchu korzystając z tego, że młody szalał. Marco osłupiał powiedział do mnie:
- Naprawdę?-
- Tak.-
- Boże jak się cieszę.- i… popłakał się biedak ze szczęścia. Powiedziałam do niego:
- Chcesz go zobaczyć, w sensie zdjęcie?-
- Mogę?-
- Jasne tylko podaj mi mój zeszyt leży tam na szafce.- pokazałam chłopakowi gdzie. Podał mi go, a ja powiedziałam:
- No to może zacznijmy od początku.- otworzyłam na pierwszej stronie gdzie był napis
„JAK SIĘ ROZWIJA MOJA KRUSZYNKA” napis był w 3 językach. Polskim, angielskim i niemieckim. Na następnej stronie było pierwsze zdjęcie czyli dokładnie 9 tydzień. USG miałam 2 razy w miesiącu. Akurat za ok godzinę miałam mieć kolejne. Pod ostatnim zdjęciem w zeszycie był podpis „Dzisiaj się dowiedziałam za parę miesięcy na świat zawita mały Niko.” Strasznie mi się to imię podobało. Reus patrzył na te zdjęcia ze łzami w oczach. Potem powiedziałam do niego:
- Za godz. mam mieć kolejne USG. Chciałabym abyś ze mną był. Chcesz?-
- Naprawdę mogę?- w oczach blondyna widziałam iskierki. Czułam wewnętrzne ciepło z tego, że blondyn cieszy się, że zostanie ojcem. I to już za dwa miesiące. Rozmawialiśmy razem i nawet nie zauważyliśmy jak minęła godzina. W pewnym momencie do mojej sali weszła pielęgniarka i powiedziała:
- Pani Ewo czas na USG.-
- Dobrze, a może mój chłopak ze mną iść. Uprzedzam pytanie to on jest ojcem dziecka.-
- Oczywiście, że może. W takim razie zapraszam na wózek.- pojechałam na badanie. Marco pchał wózek i cały czasu udawał, że kieruje wyścigówkę. Pomyślałam sobie „Ja faceta nie znam.” Dojechaliśmy do gabinetu i lekarka kazała mi położyć się na kozetce. Włączyła urządzenie i polała mój brzuch żelem. Marco siedział na krzesełku obok kozetki. Pani doktor powiedziała:
- Z pani synkiem wszystko w jak najlepszym porządku. Chcecie państwo posłuchać serduszka?- popatrzyła na mnie i na Marco. Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja przetłumaczyłam mu słowa lekarki na niemiecki. Na twarzy blondyna pojawił się wielki uśmiech co oznaczało tylko jedno, powiedziałem lekarce:
- Tak chcemy posłuchać.- i po kilku sek. do moich uszu dotarł dźwięk którego do końca życia nie zapomnę. Bicie serduszka mojego malutkiego szkraba. Poczułam, że Marco chwyta w swoje dłonie moją dłoń. Po kilkunastu sek. dźwięk ucichł. Najważniejsze było to, że wszystko jest ok. wróciłam do Sali i do zeszytu wkleiłam kolejne zdjęcie naszego malucha. Pod zdjęciem był napis „Dzisiaj usłyszałam jak bije serduszko mojego małego Niko. Razem ze mną był mój ukochany Marco. Któremu każdego dnia dziękuję za ten niesamowity dar jakim jest dziecko. Dziękuję ci Marco. Kocham Cię <3” gdy napisałam to samo po angielsku Marco powiedział do mnie:
- Ja ciebie też kocham.- i pocałował mnie w usta. Boże jak ja za tym tęskniłam. Ok godz. 22:30 Marco musiał iść, ale powiedział coś co mnie wbiło w łóżko:
- Wrócę do ciebie w środę i zostanę co najmniej do porodu, a po twojej chemii zabieram was do Dortmundu.-
- Ale Marco ja nie wiem czy przeżyję.-
- Uda ci się pamiętaj, że jestem z tobą cały czas jeżeli nie fizycznie to w sercu. To pojedziesz do Dortmundu?-
- Dziecko nie może lecieć samolotem.-
- A kto tu mówi o samolocie.Przyjadę samochodem w środę.-
- Możesz się u mnie w mieszkaniu zatrzymać jest naprzeciwko szpitala. Tutaj w szafce są klucze.-
- Dobrze kochanie to ja będę leciał. Wpadnę jeszcze jutro przed wylotem. Trzymaj kciuki we wtorek.-
- Kochanie, ja każdy mecz oglądam. Jak strzeliłeś hat-tricka w ostatnim meczu Niko mnie o mało co nie rozkopał.-
- Idzie w ślady taty.-
- Z pewnością.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz