wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 29

Oczami Marco

Siedzieliśmy jeszcze u Ewy przez 3 godz. w końcu umęczony Niko zasnął u mnie na rękach. Ewa już jutro wychodziła ze szpitala. Nie mogłem się doczekać. Trzeba znowu urządzić pokoiki tylko jeszcze nie wiem w jakim kolorze. Z Niko wróciłem ok 20:30 do domu. Od razu położyłem go do łóżeczka i siedziałem chwilę przy nim. Dostałem jeszcze sms-a od Mario "Dobranoc wzorowy tatuśku." pomyślałem sobie "Taa bardzo śmieszne Mario." Sam udałem się do łazienki i wziąłem prysznic. Położyłem się do łóżka i znów odczuwałem ten brak Ewy obok mnie. Ciekawy jestem jak teraz zorganizować ślub. Z zamyśleń wyrwał mnie sen. Miałem niesamowity sen. Śniło mi się, że unoszę się jakby duch nad murawą SIP. I widzę na murawie BVB i FC Bayern. Grają razem z Andrew w drużynie, spojrzałem na trybunę dla rodzin i ujrzałem tam Ewkę. Miała ok 40 lat, koło niej siedziały dwie dziewczyny. Jedna miała ok 20 lat, a druga może 10 siedział tam jeszcze 5 letni chłopczyk. Koło Ewy siedziała Ann i Mario. Ja siedziałem koło najmłodszej z dziewczynek. Sam siebie nie poznałem taki "stary" byłem. W pewnym momencie chłopak z 9 na plecach i napisem J. REUS strzelił gola. Zrobił z Andrew tą słynną cieszynkę duetu Goetzeus za czasów gry mojej i Mario, a potem gest powtórzył ze swoim bratem. Wspaniale pomyślałem 3 synów i dwie córki. Drugi syn miała na koszulce napisane J. REUS. A Niko miał N. REUS. Na trybunach zobaczyłem, że ten 5-cio letni chłopczyk miał na koszulce BVB. P. REUS, 20 letnia dziewczyna miała napisane H. REUS, a młodsza J. REUS. Koło Ann siedziała dziewczyna w wieku może 18 lat. Miała na koszulce napis N. Götze. No czyli Mario będzie miał księżniczkę do rozpieszczania. W pewnym momencie usłyszałem gwizdek sędziego kończący mecz. Komentator wydarł się:
- Panie i panowie Borussia Dortmund została po raz 5 z rzędu Mistrzem Niemiec!!! Królem strzelców został napastnik BVB... JAN REUS z dorobkiem dokładnie 100 bramek w sezonie co się nigdy nie zdarzyło. Brawo! Jego brat Niko Reus uplasował się na drugim miejscu z dorobkiem 80 bramek, na na trzeci stopniu podium wylądował Andrew Götze
 z dorobkiem 78 bramek.- spojrzałem na ławkę trenerską naszej drużyny i myślałem, że zawału dostanę. Trenerem BVB był... Jürgen Klopp. No po prostu masakra. Ale muszę przyznać, że trochę włosy mu osiwiały. To pewnie jak jak z Mario graliśmy w BVB to pewnie przez nas osiwiał. W pewnym momencie usłyszałem koło siebie głos. Była to moja świętej pamięci prababcia. Powiedziała do mnie:
- Witaj Marco.-
- Babcia?-
- Tak. Powiedz mi co czujesz patrząc na to?-
- Szczęście, a czy to się kiedyś spełni?-
- Tak, ale musisz spełnić dwa warunki.-
- Jakie?-
- Po pierwsze niech ci nigdy nie uderzy woda sodowa do głowy, a po drugie nikomu nie możesz opowiedzieć o tym śnie nawet Ewie.-
- Obiecuję babciu.-
- Kochany wnusio. A teraz patrz co się dzieje na murawie.- popatrzyłem na murawę i widziałem, że dziewczyna z koszulką N. Götze wbiegła na murawę prosto w ramiona Niko. W pewnym momencie mój najstarszy syn uklęknął i wyciągnął pierścionek i powiedział do mikrofonu który podał mu Andrew:
- Nele jesteś najważniejszą kobietą w moim życiu. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?- popatrzyłem na trybuny a na Gelbe Wand widniało czerwone serce na białym tle. No kibice jak zwykle się postarali. Nele odpowiedziała:
- Tak Niko kocham Cię.- pomyślałem sobie "No 
Götze w przyszłości będziesz mocno zawiedziony. Zostaniemy rodziną." i wszyscy zaczęli bić brawo. I to był koniec mojego snu. Obudziłem się i powiedziałem sam do siebie:
- Ło kurde jaki zajebisty sen.- ale wtedy przypomniałem sobie słowa babci. To wszystko się spełni jeżeli nikomu o tym nie powiem. Spojrzałem na zegarek wskazywał 7:30. Poszedłem do pokoju Niko i pochyliłem się nad jego łóżeczkiem. Mały jak zwykle bawił się Emmą. Wziąłem go na ręce i poszedłem przebrać i umyć. Następnie poszedłem z nim do salony włożyłem do kojca i zabrałem się za robienie śniadania. Niko w pewnym momencie powiedział:
- Tatusiu.-
- Tak synku?-
- Włąciś mi meć?- zaśmiałem się pod nosem wiedziałem, że mały kocha piłkę. Nie tylko po tym śnie ale z obserwacji małego. Powiedziałem do niego:
- A jaki chcesz?-
- Mami opowiadala mi zie jak byłem w niej w bziuśku to ścieliłeś tyle goli.- i pokazał 3 paluszki, Ann miała rację Niko odziedziczył inteligencję po Ewie. Był bardzo bystry jak na swój wiek. Podszedłem do telewizora i znalazłem płytę z meczem z Realem kiedy strzeliłem 3 bramki. Włożyłem płytę do odtwarzacza i włączyłem małemu. Lekarz, któy zajmował się Niko powiedział, że mały tak szybko nauczył się mówić ponieważ jak był malutki ja i Ewa bardzo dużo do niego mówiliśmy i to dlatego. Do dziś pamiętam jak Niko powiedział pierwsze zdanie "Tata gol!
". Mały czasami tworzy remixy zdań. Kilka wyrazów mówi po polsku, a kilka po niemiecku. Na szczęście nauczyłem się polskiego aby łatwiej mi było porozumiewać się w Polsce bo nie raz tam byliśmy odkąd poznałem Ewę. Mówił np. " Papi kocham dich". Pierwszy raz powiedział to do mnie w szatni po mecz z Bayernem, kiedy przegraliśmy mecz o Mistrzostwo Niemiec. Siedzieliśmy w szatni ze spuszczonymi głowami w pewnym momencie drzwi do szatni się otworzyły i do szatni wszedł mój prywatny psycholog (Ewa) położyła Niko na podłodze, a ten podszedł do mnie (od autorki nie wiem jak napisać, że mały po prostu już raczkował, więc napisałam tak) wyciągnął do góry jedną rączkę chcą abym wziął go na kolana. Wziąłem małego na kolana, a on przyłożył mi malutką rączkę do policzka i powiedział "Papi kocham dich" cała szatni to widziała. Rozległo się głośne "Uuuuuuu!!!" przytuliłem mocno malca do siebie. Był ubrany w malutki strój z napisem Niko REUS i oczywiście numerem -11-. To było po prostu wspaniałe uczycie. Nie ważne, że pomieszał języki. Ważne było to co powiedział. 

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Korek

Drogie i kochane czytelniczki od kilku dni w głowie pojawia mi się pomysł na nowe opowiadanie (tak wiem jestem szalona) w moim mózgu (WOW nawet nie wiedziałam, że mam mózg) głównym bohaterem jest Reus i szczerze on najbardziej pasuje do zarysu opowiadania. Co o tym sądzicie piszcie w komentarzach. Bardzo zależy mi na waszej opinii. Szczególnie moich wiernych czytelniczek. Pozdrawiam serdecznie.




                                                                                         
Z ogromnym poszanowaniem Ewi Borussen

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 28

Oczami Marco

Wróciłem do domu i usiadłem na kanapie musiałem to jakoś przyswoić. Znów będę ojcem, a do tego będą to bliźniaki. Umarłem i jestem w niebie czy jak? Musiałem zostawić Ewę w szpitalu. Jak moi rodzice mnie wyściskali to myślałem, że się uduszę. W domu zastałem państwa Kloppów którzy zajęli się Niko podczas mojej wizyty w szpitalu. Chciałem aby zostali na noc, ale oni powiedzieli, że mają miejsce u siebie w domu i nie będą mi siedzieć na głowie. Poszedłem do pokoju Niko i sprawdziłem, czy śpi. Mój synek słodko spał przytulony do swojej ukochanej Emmy, udałem się do naszej sypialni i musiałem nacieszyć się poduszką przesiąkniętą zapachem mojej ukochanej. Zasnąłem dopiero koło drugiej w nocy. Obudziłem się o 9:30. Gdy zobaczyłem która jest godzina popędziłem do pokoju Niko aby dać mu jeść. Ale mojego synka nie było w łóżeczku. Usłyszałem jakieś dźwięki z kuchni. Wziąłem jakąkolwiek broń którą miałem pod ręką i udałem się do kuchni. Zobaczyłem tam Mario, który karmił Niko kaszką brzoskwiniową. Powiedziałem do niego:
- Cześć 
Götze Pulpecie.-
- Tak też się cieszę, że cię widzę Reus. A poza tym to nie tłuszcz tylko mięśnie.-
- Tak wmawiaj sobie aby nie mieć kompleksów.- tak uwielbiam te nasze dorosłe dyskusje. Mario powiedział do mnie:
- Jak się czuje moja sister?-
- Bardzo dobrze.-
- Jak utrzymacie takie tempo to za parę lat będzie cała drużyna piłkarska.-
- Wiesz 
Götze ty się lepiej nie wypowiadaj.-
- Oj przecież żartuję. Wiesz, że bardzo się cieszę z waszego szczęścia.-
- Jadę do Ewy. Jedziecie ze mną.- a Niko na to
- Taaak do mamusi, ja chcię prowadzić.- odkąd Niko dostał od Mario na urodziny samochód który sam może prowadzić po ogródku w kółko chce gdzieś jeździć. Ja i Mario wybuchnęliśmy śmiechem, po kilkunastu minutach już ubierałem Niko do szpitala. Weszliśmy na oddział na którym leżała Ewka i weszliśmy do jej sali. Jeśli chodzi o Ann i małego 
Götze to junior się rozchorował i Ann musiała z nim zostać w domu bo nie chciała aby mały się jakiegoś nie daj Bóg zapalenia płuc nabawił. Ewa siedziała na łóżku i muszę powiedzieć, że się nie nudziła. Siedziała na łóżku i czytała "Kickera". Mario powiedział:
- Tak wiem Ewciu, że mu bosko wyglądamy, ale ty masz nas na co dzień i nie musisz nas w gazetach oglądać.-
- Mario mam do ciebie prośbę.-
- Tak kochana siostrzyczko.-
- Zanim coś powiesz zastanów się 20 razy a jak już się zastanowisz to się nie odzywaj.- Mario w momencie zrobił się czerwony na twarzy. Powiedział do niej:
- A idź ty.-
- Sorka, ale to ty tutaj przyszedłeś.- ja już nie wyrabiałem ze śmiechu. Niko powiedział:
- Wujek jesteś fee. Idź śtąd a mamie zośtaw mi i tacie.- i tak oto Mario 
Götze został wyproszony z sali. Po chwili wrócił z wielką paczką żelek o smaku coli (ulubione żelki Niko) i tak mój własny syn został przekupiony żelkami przez swojego ojca chrzestnego. Ja to sobie zapamiętam. 

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 27

Narrator dzień ślubu Marco i Ewy

Przygotowania do ślubu szły pełną parą. Po wielu przekładaniach terminu w końcu nadszedł ten dzień. Najważniejszy w życiu Ewy Hans i Marco Reusa. Panna młoda szykowała się w domu swojej świadkowej Anny Lewandowskiej. Razem z nią były jej mama i kuzynki. Ewa była ubrana w śliczną suknię ślubną. Do tego idealna fryzura, buty i biżuteria. Roczny już synek Niko miał nieść obrączki. Był już wyszykowany w gustowny garniturek. Marco przygotowywał się do tego dnia u siebie w rodzinnym domu. Razem z nim był jego świadek - Mario. O tym ślubie mówiły całe Niemcy, więc Marco musiał zorganizować ochronę do kościoła i przed dworek w którym mieli mieć wesele. Chciał być pewny, że jego narzeczonej - żonie, ani synowi nic się nie stanie. Był nieco zdenerwowany. Ale o dziwo miał głowę na karku. Miał dać Ewie bukiet przed kościołem. Jego świadek cały czas mu o tym przypominał. W końcu nadeszła godz. 14:30 wtedy to też Ewa wraz ze świadkową i jej tatą podjechali samochodem ślubnym pod katedrę w Dortmundzie. W środku czekał już Marco. W pewnym momencie organista zaczął grać marsz weselny a wszyscy wstali i obrócili głowy do tył aby zobaczyć pannę młodą. Trener Klopp, oddał dłoń Ewy  w dłoń jej przyszłego męża powiedział jedno zdanie:
- Niech będzie z tobą szczęśliwa.- a Marco zapatrzony w narzeczoną jak w obrazek powiedział:
- Na pewno.- msza się zaczęła i po kilkunastu minutach. Ksiądz powiedział:
- A teraz poproszę obrączki.- mały Niko Reus który siedział cały czas na kolanach u wuja Alexa (brat Ewy). Podreptał do księdza jak poprosił go wujek i podał mu obrączki. Gdy ksiądz mówił:
- Jeśli ktoś jest przeciwko temu związkowi nich przemówi teraz lub zamilknie na wieki.- wszyscy milczeli. Nagle w ostatniej ławce wstała drobna blondynka miała na imię Carolyn. Wszyscy goście od strony Marco ją znali. (na ślub Marco i Ewa zaprosili całą Borussię razem z trenerem i jego asystentem) Powiedziała jedno zdanie:
- Tak ja mam.- ewa nagle zbladła. Zauważyła to tylko Anna która w przeciwieństwie do innych cały czas patrzyła się na przyjaciółkę. Widziała, że Ewa zaraz upadnie. Krzyknęła do Marco:
- Marco łap ją!- Reus w pierwszej sekundzie nie wiedział, że chodzi o jego narzeczoną, ale w ostatniej chwili złapał Polkę w ramiona. Młody piłkarz nie chciał robić zamieszania wynosząc narzeczoną z kościoła głównym wejściem, więc kiedy ochrona wyprowadziła Corolyn z kościoła on razem z Alexem pojechali z dalej nieprzytomną Ewą do szpitala. Marco wszedł na izbę przyjęć z Ewą na rękach czym wzbudziłnie małe poruszenie. Przekazał ukochaną lekarzowi i czekał. Po 4 godzinach szczegółowych badań do siedzącego na korytarzu zmęczonego czekaniem i obawą o zdrowie ukochanej Marco Reusa wyszedł lekarz i powiedział:
- Pańskiej żonie nic nie jest. To omdlenie było spowodowane nerwami. A w jej stanie nerwy są nie wskazane.- Alex który czekał z Reusem od razu zrozumiał o co chodzi lekarzowi i na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Reus zapytał lekarza:
- Ale co się z nią dzieje? Czy to nawrót choroby?- tego Marco najbardziej się obawiał. Lekarz odpowiedział:
- Skądże znowu w żadnym wypadku. Pańska żona jest w drugim miesiącu ciąży. Co więcej jest to ciąża bliźniacza serdecznie gratuluję.- i dał piłkarzowi zdjęcie z badania ultrasonograficznego. W tym momencie Marco miał minę jakby co najmniej wygrał Mundial, Złotą Pilkę i Finał Ligii Mistrzów w ciągu jednego dnia. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.. Alex powiedział do niego:
- Szwagier gratuluję wam. Idź do niej.- Marco niczym Hermes "pofrunął" do sali narzeczonej i z uśmiechem na ustach wszedł do środka. Ewa powiedziała:
- Co jest Marco co masz taką minę jakbyś Mundial wygrał?-

- Kochanie ze zwycięstwa na Mundialu bym się tak nie cieszył jak z tego.-
- Ale co chodzi?- chłopak nic nie powiedział tylko dal jej zdjęcie. Ona zalała się łzami szczęścia i przytulił się do niedoszłego męża. Po chwili usnęła. Chłopak zrobił zdjęcie zdjęciu i wysłał do wszystkich do których miał numeri dopisał: "TERAZ DWÓJKA JAK MYŚLICIE CHŁOPAKI, DZIEWCZYNKI CZY PARKA?" Po ok 30 min do szpitala zwalili się prawie wszyscy goście weselni. Na czele z rodzicami Marco i BVB. Radości nie było końca. O 22 Marco wrócił do domu zapominając o niedoszłym ślubie. Cieszył się, że znowu zostanie ojcem.

Libster Award

Po pierwsze chciałabym serdecznie podziękować z nominację do Libster Award. To bardzo miłe. Dziękuję nominującej czyli Klaudii Łuszcz. A oto odpowiedzi na pytania:



1. Co sądzicie o odejściu Roberta Lewandowskiego do Bayernu Monachium?
 ~1. Według mnie Robert chce się rozwijać i dotrzeć na sam szczyt, a przy Guardioli może tego dokonać. Klopp nie ma jeszcze takiej renomy jak Guardiola, ale jestem pewna, że to się zmieni. Tak samo zaplecze. Zarówno infrastruktura jak i wyszkolenie zawodników. Rozumiem decyzję Lewego. I jako kibic BVB szanuję ją. Bo wiadomo, że żaden piłkarz nie zostanie w jednym klubie przez całą karierę.
2. Jakie 3 rzeczy zabrałybyście na bezludną wyspę?
~2. Hmm? Książkę pt. "Juergen Klopp czarodziej z Dortmundu"; Iphona i MP4
3. Kto Was "zaraził" miłością do sportu?
~3. Mam w rodzinie dużo sportowców, więc według mnie mam to w genach.
4. Bierzecie udział w jakiś zawodach sportowych?
~4.Wcześniej jeździłam na zawody w piłkę nożną xd i piłkę ręczną, ale kiedy mój stan zdrowia się pogorszył musiałam zrezygnować. 
5. Rolki VS łyżwy?
~5. Zdecydowanie Rolki.
 6. Jakie jest Wasze jedno największe marzenie?
 ~6. Zbyt dużo ich jest, ale może wymienię tę związane z BVB (możliwe, że się spełnią ponieważ w sierpniu na 80% jadę do Dortmundu na 7 dni. I będę a treningu BVB) chciałabym porozmawiać na tematy szkoleniowe z trenerem i spędzić kilka dni jako członek drużyny. Żartować np. z Kubą Błaszczykowskim.
7. Napiszcie 5 pozytywnych i 5 negatywnych cech charakteru :)
~7. Takie cechy u mnie według mnie to:
- tolerancyjna, wyrozumiała, mająca poczucie humoru, 
- leniwa, czasami arogancka, wszystko biorę na serio,
8. Lubicie Bayern Monachium? Dlaczego tak? Dlaczego nie?
~8. Nie znoszę FC Bayern, ponieważ myślą, że są nie wiadomo kim. I zabierają nam najlepszych  piłkarzy. Ale szanuję go jednak go nie znoszę.
9. Imię przyjaciółki?
~9. Kasia, Paulina, Paulina, Justyna, Justyna.
10. Byłyście kiedyś na Narodowym albo innym "sławnym" stadionie?
~10. Byłam na stadionie Lecha w Poznaniu. Podczas imrezy Red Bulla.
11. Ulubiony piłkarz? Dlaczego?
~11. Hmm. Dam jednego polskiego, a jednego zza granicy. Czyli tak. Polski to będzie Jakub Błaszczykowski, ponieważ nigdy się nie poddaje. Jak sam mówi nic nie jest w stanie go złamać. Gdy upada (np. łapie kontuzje) wstaje jeszcze silniejszy. Dla mnie osobiście jest wielkim człowiekiem i piłkarzem. Obok Jerzego Owsiaka i Jana Pawła II to dla mnie wzór do naśladowania. 
Zagraniczny no to Marco Reus. Za świetny styl gry, poczucie humoru i wierność klubowi "Borussen to obietnica, przysięga do końca życia." uwielbiam ten jego cytat.  
12. Jeśli czytacie mojego bloga co o nim sądzicie? :*
~12.Czytam twojego bloga. Bardzo mi się podoba fajnie, że masz kilka okresów czasowych. w skali 1 do 10. Daję 10. POZDRAWIAM. 

BLOGI KTÓRE NOMINUJĘ:
http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/
http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com/
http://zycie-w-swiecie-borussi-dortmund.blogspot.com
http://emma-and-marco.blogspot.com
http://marco-und-laura.blogspot.com
http://twoj-usmiech-nadzieja-na-lepsze-jutro.blogspot.com
http://wiezienieswojejmilosci.blogspot.com/
http://zlotkoiorzelek.blogspot.com/

PYTANIA DLA NOMINOWANYCH
1. Jak sądzisz czy Marco Reus odejdzie w tym okienku transferowym do innego klubu, czy też przedłuży kontrakt z BVB?
2. Ulubiony klub?
3. Ulubiony piłkarz/piłkarze? Dlaczego?
4. Uprawiasz czynnie jakiś sport.
5. Czy Bayern wygra puchar Niemiec?
6. Ulubiony owoc.
7 Ulubione danie.
8. Wolisz kumplować się z dziewczynami czy chłopakami?
9. Czytasz moje blogi jeżeli tak to co o nich sądzisz.
10. Twoje największe piłkarsko-kibicowskie marzenie.

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 26



Następnego dnia oczami Marco
Wstałem o 8:30, na 9:30 mieliśmy jechać z Niko na szczepienie, a potem z Ewą na badania kontrolne. Zrobiłem śniadanie dla naszej dwójki, a dla Niko standardowo na śniadanie mleko. Poszedłem do naszej sypialni i obudziłem Ewcię. Gdy moja ukochana była w łazience poszedłem po Niko. Przebrałem go i poszedłem z nim do salonu. Po ok 15 min na dół zeszła Ewa. Ja robiłem jajecznicę na pomidorach i mleku (ulubiona potrawa Ewki) w pewnym momencie poczułem, że ktoś zaplata mi ręce wokół pasa. Doskonale znałem ten dotyk. Koił mnie on po każdym przegranym meczu, doprowadzał do fali ciepła wewnątrz mnie. Jednym słowem był cudowny. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do przychodni. Niko podczas szczepienia w ogóle nie płakał. Następnie poszliśmy z Ewką na jej badania. Siedziałem z Niko na krześle i czekałem aż moja ukochana wyjdzie z gabinetu. Trzymałem małego na rękach i bawiłem się z nim grzechotką. Po ok 40 min z gabinetu wyszła moja ukochana. Miała uśmiech na ustach. Wtedy już wiedziałem, że wszystko jest ok. Wróciliśmy do domu i resztę dnia spędziliśmy sielankowo.

6 miesięcy później narrator
Narzeczona Marco Reusa siedziała w salonie razem ze swoim 7-miesięcznym synkiem w salonie swojego domu i kibicowała swojemu ukochanemu. Borussia Dortmund grała u siebie z FC Barceloną w pół finale Ligii Mistrzów. Była 90 minuta gry. Przy piłce była drużyna Westfali. Marco Reus biegł na pełnym gazie w stronę bramki. Mijał obrońców jak tyczki i strzelił bramkę. Mały Niko Reus zaczął klaskać w swoje malutkie rączki i powiedział:
- Ta-ta gol.- były to jego pierwsze słowa w życiu. Młoda matka była w 7 niebie. Przytuliła dziecko do siebie i cieszyła się z bramki strzelonej przez jej narzeczonego. Była godzina 22:30, zmęczony meczem Marco Reus w końcu wrócił do domu. W salonie zastał narzeczoną i synka którzy czekali na niego. Od razu uśmiech pojawił się na jego lamowatej twarzy. Uwielbiał synka i narzeczoną dla nich oddychał, śmiał się ogółem dla nich żył. Narzeczona podeszła do niego i powitała go czułym pocałunkiem. Marco powiedział do swojej ukochanej:
- Bardzo się cieszę, że was widzę. Szkoda, że Niko jeszcze nic nie rozumiał, ale mam nadzieję, że kibicował.-
- Jak to nic nie rozumiał? Coś ci pokażę.- dziewczyna zawsze nagrywała każdy mecz BVB. Tak też było dzisiaj. Kazała narzeczonemu stanąć za kanapą na której usiadła razem z synkiem. Przewinęła do momentu strzelenia gola przez Marco i sytuacja się powtórzyła. Niko znów „przemówił”. Radość młodego ojca nie znała granic. Wziął dziecko na ręce i ucałował w czoło. Od tego momentu jego zmęczenie zupełnie znikło. Zaniósł synka do jego pokoiku i przebrał w piżamę. Potem ułożył wygodnie w łóżeczku i przeczytał bajkę. Gdy kończył drugi rozdział jego synek już spał. Pocałował go w czoło i wrócił do salonu do swojej narzeczonej. Zastał ją siedzącą w salonie i zauważył, że dziewczyna czyta jakiś artykuł na temat najnowszych trendów ślubnych. To fakt razem coraz częściej rozmawiali na ten temat. Po cichu podszedł do niej i położył swoje dłonie na jej barkach. Dziewczynie bardzo spodobał się masaż razem po kilku minutach udali się do sypialni i spędzili bardzo przyjemnie kilka następnych godzin. Marco szykował małą niespodziankę dla swojej narzeczonej. Mianowicie „zaklepał” termin ślubu na 20 sierpnia. Praktycznie wszystko było załatwione. Ewa musiała tylko kupić suknię i wybrać muzykę na wesele. Taki narzeczony to prawdziwy skarb.

Rozdział 25



Rozdział 25
Następny dzień oczami Ewy
Obudziłam się o 6:30 ponieważ Niko płakał. Poszłam do niego , nakarmiłam go i zmieniłam mu pieluszkę. Z wyglądu zewnętrznego bardziej przypominał Marco niż mnie. Tylko miał moje oczka. Patrzył na mnie i uśmiechał się. Ponosiłam go trochę i poszłam z nim do salonu. Według mnie nie było nic trudnego w opiekowaniu się takim małym szkrabem. Ok godz. 10:30 usłyszałam z dołu, że Marco już wstał. Po chodzie jaki usłyszałam zorientowałam się, że poszedł do pokoju Niko zapewne aby sprawdzić co robi mały. Potem udał się do łazienki, i po 30 min. zszedł na dół. Najpierw przywitał się ze mną długim całusem, a potem Niko pocałował w czoło. Wszedł do kuchni i coś tam pichcił to on był mistrzem kuchni w tym domu. Ja siedziałam w salonie z Niko. Po kilkunastu min. Marco zawołał:
- Kochanie chodź na śniadanie.-
- Już idziemy kochanie.- po śniadaniu poszliśmy na trening. Ja siedziałam na ławce rezerwowych, a koło mnie stało nosidełko z Niko. Chłopacy o dziwo nie wygłupiali się tylko normalnie ćwiczyli. Czasami usiadł ze mną trener i robił śmieszne miny w stronę mojego synka. Razem z Marco żartowaliśmy, że Niko będzie miał więcej dziadków. Ponieważ trzeba doliczyć dziadków Kloppów. Po 2 godz. trening się skończył i Marco podszedł do nas, i wyjął Niko z nosidełka. Zaczął z małym chodzić po murawie i tłumaczyć mu co do czego służy. Wyobraźcie sobie Marco Reusa bez koszulki z miesięcznym niemowlakiem na rękach. Nie mogłam oderwać od niego wzorku. Nagle koło siebie usłyszałam głos:
- Pasujecie do siebie?- podskoczyłam na krześle i odwróciłam się. Koło mnie siedziała żona Roberta – Anna. Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam:
- Tak myślisz?-
- Tak. Wszyscy Cię tutaj lubią, a Robert bardzo dużo o tobie mówi szczerze zaczęłam być zazdrosna, ale kiedy powiedział, że jesteś narzeczoną Marco postanowiłam Cię poznać. Bo nie zdarzyło się bardzo dawno aby jakaś dziewczyna zwróciła w głowie naszej lamie.
-
 - Miał aż taką awersję do dziewczyn?-
- Po zerwaniu z Carolyn nie mógł dojść do siebie. Martwiliśmy się o niego. Ale gdy poznał ciebie zmienił się. Znowu się uśmiecha.-
- To miłe co mówisz.-
- Masz czas dzisiaj po południu tak gdzieś koło 18:30?-
- Raczej chyba się nie uda bo mam badania i z małym idziemy do szczepienia. Może w sobotę po meczu gdzieś wyjdziemy?-
- Jasne.-
- Ja na razie siedzę w domu bo Niko jest jeszcze za mały na chodzenie na mecz, więc jak chcesz możesz wpaść do nas.-
 - Jeśli to nie będzie problem to jasne.-
- To do soboty.-
- Trzymaj się Ewcia.-